Nie każdy jest ministrem
Na początku zeszłego tygodnia profesor Zbigniew Religa przeszedł badanie, które wykazało niewielki nowotwór w lewym płucu. W środę 30 maja o swojej chorobie minister poinformował media. Dzień później był już po operacji.
Czy na równie ekspresowe rozpoznanie i leczenie może liczyć każdy obywatel? Historia Edwarda K. dowodzi, że statystyczny ubezpieczony często stoi na straconej pozycji.
Edward K. przez wiele lat był nałogowym palaczem. Gdy wiosną 2005 roku stwierdził trapiące go objawy duszności, zgłosił się do lekarza pierwszego kontaktu w Miejskiej Przychodni Lekarskiej nr III w Tarnowie, gdzie przepisano mu antybiotyk. Dopiero po kolejnej wizycie skierowano pacjenta na badanie radiologiczne płuc (w projekcji przednio-tylnej). Jednak opisujący zdjęcie radiolog nie zauważył nic niepokojącego.
Minęło kilka tygodni, obok duszności pojawiła się krew w ślinie i ogólne osłabienie.
Lekarz rodzinny sugerował pacjentowi, że to objawy astmatyczne i wydał skierowanie do pulmonologa. Lekarz specjalista uznał, że pacjent cierpi na astmę oskrzelową. Przepisał leki przeciwastmatyczne i zalecił konsultację u alergologa.
Specjalista alergolog potwierdził istnienie astmy oskrzelowej. Podczas wizyty chorego w Poradni Hematologicznej stwierdzono jedynie: niedokrwistość o charakterze wtórnym.
Z czasem prócz dotychczasowych objawów rodzina zauważyła, że u pana Edwarda wystąpiła zmiana barwy głosu i znaczna utrata wagi.
29 sierpnia 2005 roku K. z własnej inicjatywy, w prywatnym gabinecie, zdecydował się na kolejne badanie rtg. klatki piersiowej. Mimo że radiolog nie stwierdził żadnych zmian onkologicznych, pacjent pokazał zdjęcia pulmonologowi, który nakazał ponowne wykonanie badania. Obraz zdjęcia zrobionego 10 listopada wydał mu się na tyle niepokojący, że wypisał skierowanie do szpitala.
W tarnowskim Szpitalu im. Szczeklika rozpoznano nowotwór złośliwy lewego płuca.
Stan chorego pogorszył się tak bardzo, że lekarze nie dawali pacjentowi zbyt wielu szans na przeżycie.
2 stycznia 2006 roku K. złożył do sądu pozew, w którym domagał się 300 tysięcy złotych odszkodowania od Miejskiej Przychodni Lekarskiej nr III w Tarnowie.
Jak zaznaczył w pozwie, wie, że jego czas dobiega końca i nie może liczyć na to, że przeżyje długotrwały proces.
Edward K. zmarł przed kilkunastu dniami. Zgodnie z art. 445 paragraf 3 k.c. sprawa będzie się toczyć dalej, gdyż roszczenie pacjenta przeszło na jego spadkobierców.
- Przejmujemy się każdym pacjentem. W tej sprawie nasza sytuacja jest szczególnie trudna, bo przecież prawda jest taka, że temu człowiekowi zrobiliśmy tyle dobrego - mówi - dr Jadwiga Sołtys, prezes Miejskiej Przychodni Lekarskiej nr III w Tarnowie. - Po dokładnej analizie doszłam do wniosku, że nie zawiniliśmy w tej sprawie. Lecząc tego pacjenta, postępowaliśmy zgodnie z zasadami sztuki medycznej. Dlatego skierowaliśmy do sądu wniosek o oddalenie powództwa.
Profilaktyka - słowo nieznane
- Edward K. przez wiele lat palił papierosy. Miał ponad 60 lat i już tylko z tej przyczyny był pacjentem wysokiego onkologicznego ryzyka - mówi dr Ryszard Frankowicz. - Mimo wielokrotnych wizyt u lekarza rodzinnego, nikt nie zastanowił się, dlaczego u chorego pojawiło się krwioplucie. W dokumentacji medycznej nie ma śladu, żeby pacjentowi wykonano tak elementarne badanie, jak zwykłe ważenie, a przecież przez kilka miesięcy przebywania pod obserwacją specjalistów schudł 20 kg. Zespół objawów, jaki wystąpił u Edwarda K., w książkowy sposób wskazywał na raka płuc. Mimo to badający go lekarze brnęli w ślepą uliczkę, wierząc w swoją nieomylność i doświadczenie. Leczyli pacjenta na astmę oskrzelową, zapalenia, na wszystko z wyjątkiem schorzenia onkologicznego. Zdjęcie rtg. klatki piersiowej nie zawsze jest w stanie wykryć nowotwór niewielkich rozmiarów. Dlatego powinno się je robić nie tylko w pozycji przednio- -tylnej, ale i bocznej. Gdy i takie badanie nie wykryje nic niepokojącego, a chory należy do pacjentów wysokiego ryzyka, należy skierować go na tomografię komputerową. Niestety, lekarze rodzinni obawiają się kierowania chorych na to drogie i specjalistyczne badanie. Dopóki Narodowy Fundusz Zdrowia będzie skąpił środków na nowoczesną diagnostykę, dopóty mówienie o profilaktyce onkologicznej będzie tylko pustym słowem.
Profesor Religa oświadczył, że zaniepokojona jego wyglądem sekretarka namówiła go na wykonanie badania, które szybko zlokalizowało nowotwór. Minister zdrowia miał szczęście i może liczyć na całkowite wyzdrowienie. Edward K. był zwykłym pacjentem i pewnie dlatego miał tego szczęścia mniej niż minister.
Krzysztof Różycki