Maanam
Zespół w 2005 roku świętować będzie jubileusz 30-lecia istnienia i 25. rocznicę wydania debiutanckiego albumu. Przez ten czas Maanam wydał kilkanaście płyt, wylansował dziesiątki przebojów, dał mnóstwo koncertów w Polsce i poza jej granicami. Stał się legendą polskiej muzyki rockowej.
W zeszłym roku przeszliście jedną z najbardziej rewolucyjnych zmian w swojej historii. Co się stało?
Marek Jackowski: Wystąpił brak wzajemnej sympatii, różne zarzuty pod adresem kierownictwa firmy, ze strony tych trzech muzyków i ci trzej muzycy odeszli. Natomiast jak widać nie ma ludzi niezastąpionych.
Rewolucja w składzie nie pociągnęła jednak za sobą rewolucji w muzyce. Nową płytę zapowiadano jako "powrót do korzeni". Jak to rozumieć?
MJ: Jest o powrót do najbardziej żywego, najbardziej czystego grania analogowego, czyli gitarowego, bez udziału komputerów, samplerów czy tzw. loopów perkusyjno-basowych. Jest to granie na żywo, w studiu. Mało tego, wzmacniacze zostały tak przygotowane, że nastąpiła tzw. bardzo duża wydajność prądowa. Graliśmy na najgrubszych kablach prądowych, jakie się dało ściągnąć do studia i to na tej płycie słychać. Nie jest to płyta hałaśliwa, natomiast można jej słuchać bardzo głośno i powstaje wtedy wrażenie bycia w absolutnie realnej przestrzeni, na absolutnie realnych koncercie, na bardzo mocnym koncercie.
Kora, przez wiele lat byłaś związana z Krakowem, napisałaś kilka piosenek o tym mieście ("Krakowski spleen"; "Kraków: Ocean Wolnego Czasu"). Od lat mieszkasz jednak w Warszawie. Jakie więzi łączą cię obecnie z Krakowem? Jak - jeśli w ogóle - Warszawa cię zmieniła?
Kora: Rzeczywiście, ostatnio bardzo rzadko bywam w Krakowie.