Jak w filmie: "Mściciel" elektryzuje Litwę
Cała Litwa z przejęciem przygląda się sprawie Drasiusa Kedysa: mściciela, który po kolei zabija ludzi, którzy skrzywdzili jego córkę. Kedys stał się ludowym bohaterem. Wiadomości o nim są oglądane jak sensacyjny film - tyle, że taki, który dzieje się naprawdę. I na naszych oczach.
W poniedziałek 5 października, o godzinie 8.30 sędzia Jonas Furmanavicius zatrzymał swojego mercedesa na ulicy Sladkeviciusa w centrum litewskiego Kowna. Natychmiast po tym, jak wysiadł z samochodu, dostał cztery kule: trzy w brzuch, jedną w głowę.
Ofiara numer 1
Upadł na chodnik. Szybko zjawiła się policja i zabezpieczyła miejsce zabójstwa. Jak mówią świadkowie, ciało sędziego leżało na ulicy przez półtorej godziny. Domniemany zabójca oddalił się z miejsca zdarzenia białym volkswagenem transporterem z adresem firmy budowlanej na burcie. Samochód później znaleziono. Dane firmy okazały się fikcyjne.
Ministerstwo Sprawiedliwości pospieszyło z kondolencjami dla rodziny zabitego. Wtedy jeszcze wydawało się, że morderstwo mogło być zemstą członków sądzonego przez sędziego gangu "Daktarai".
Ofiara numer 2
Przed południem tego samego dnia we własnym domu zabita została 29-letnia Violeta Naruseviciene. Ciało Naruseviciene odkryła jej córka po powrocie ze szkoły. Na miejscu zbrodni znaleziono pistolet - berettę. Wtedy sprawa zaczęła być jasna. To raczej nie gangsterzy zabili te dwie osoby.
Wybuch
W kolejny poniedziałek, 12 października, ładunek wybuchowy eksplodował pod urzędem ochrony praw dziecka mieszczącym się w centrum Wilna. Nikt nie zginął, ale szefowa urzędu, Rimante Szalaszavicziute, poprosiła o ochronę.
Na Litwie dzieje się historia, który wygląda, jak wycięta z sensacyjnego filmu. Jej główny bohater - Drasius Kedys, wygląda nawet jak hollywoodzki aktor, całkiem sensownie obsadzony w roli samotnego mściciela: przystojny, postawny, z marsem na twarzy.
"Mściciel"
Popkultura zna wiele takich historii i takich postaci - Charles Bronson w serii "Życzenie śmierci", Punisher w serii komiksów i filmów, by wymienić nazwiska, które jako pierwsze przychodzą do głowy. Konstrukcja: "bohater zostaje skrzywdzony - prawo jest bezradne - bohater wymierza sprawiedliwość na własną rękę" to klasyczny kinowy układ.
Sprawa, która toczy się teraz na Litwie dokładnie odpowiada temu kanonowi. Tyle tylko, że dzieje się - niestety - naprawdę.
Bohater nazywa się Drasius Kedys, ma 37 lat i jest biznesmenem działającym w branży futrzarskiej. Rok temu jego mała córeczka - Deimante, w owym czasie czteroletnia - opowiedziała ojcu o tym, jak seksualnie molestowało ją trzech "wujków". Jednym z nich miał być właśnie sędzia Furmanavicius. Innym - litewski polityk Andrius Usas. O trzecim wiadomo tylko tyle, że prawdopodobnie na imię ma Aidas. Daimante do "wujków" - jak zeznała dziewczynka - prowadzona była przez siostrę byłej partnerki Kedysa - Violetę Naruseviciene.
Film
Ojciec sfilmował zeznania córki. Zeznania są naprawdę wstrząsające. Zgłosił się z nimi do prokuratury i na policję - sprawa została zignorowana. Pojawia się klasyczny element: stróże prawa nie potrafią/nie chcą pomóc. Dzieje się tak mimo faktu, że dziewczynka przesłuchana została przez psychologów, a biegli orzekli, że jej zeznania się wiarygodne. Również urząd ds. ochrony praw dziecka odesłał Kedysa z kwitkiem.
Drasius Kedys nie zamierza pozostawić sprawy samej sobie. Sporządza 200 kopii zeznań dziewczynki i rozsyła je do polityków, policjantów i do urzędów. Nic z tego: odzewu nie ma. Śledztwo nie zostaje wszczęte. Z jakiegoś powodu nawet politycy nie wykorzystują taśmy, by pognębić oponentów. I tak przez rok.
Zemsta
Dalszy ciąg sprawy już znamy. Sędzia i siostra partnerki giną zastrzeleni. Pod urzędem ds. ochrony praw dziecka eksploduje bomba.
Zobacz film o sprawie Kedysa
Głównym podejrzanym jest Kedys. Ma motyw. Nie czeka na policjantów - znika z Kowna już w poniedziałek, 5 października. Mimo policyjnych blokad na drogach, Kedysa nie udaje się zatrzymać. Kamień w wodę. Z jego domu pod Kownem - jak piszą media - zniknęła broń, którą posiadał. Beretta, którą znaleziono przy zwłokach Violety Naruseviciene, jak potwierdziła policja, należy właśnie do niego.
Poszukiwania
Za "mścicielem" wysłano międzynarodowy list gończy. Usas, była żona Kedysa - Laima Stankunaite, i kilka innych osób zamieszanych w sprawę, objętych zostało ochroną.
Policja nie jest na 100 procent pewna, czy za zabójstwami stoi Kedys, a jeśli on - czy osobiście pociągał za spust, czy wynajął do tego "cyngli". Ale cała Litwa wstrzymuje oddech i czeka na dalszy rozwój wydarzeń: teraz przecież kolej na Usasa. Ten stanowczo zaprzecza zarzutom Kedysa, zapewnia o swojej niewinności, ale i tak na Litwie stał się wrogiem publicznym numer jeden. W przeciwieństwie do Kedysa: ten postrzegany jest dokładnie tak, jak hollywoodzki samotny mściciel: jako bohater.
Widownia
Jego profil, który utworzono na "Facebooku", oblegany jest przez zwolenników. Wspierający "krucjatę" Kedysa uruchomili także stronę internetową www.kedys.lt.
W "Youtubie" zamieszczane są filmy, na których tłem dźwiękowym dla zdjęć Kedysa jest litewski hymn narodowy. Podobno można już kupić podkoszulki, a nawet kubki z Kedysem. Ministerstwo Sprawiedliwości mówi o ograniczeniu dostępu do broni palnej, by w przyszłości nie dochodziło podobnych samosądów, ale ojciec Deimante stał się bohaterem ludowym, walczącym nie tylko z przestępcami, ale także z nieruchawym, a kto wie - może i skorumpowanym - wymiarem sprawiedliwości. Policja nie dostaje prawie żadnych telefonów ze wskazaniem miejsca potencjalnego ukrywania się Kedysa, choć zazwyczaj obywatele - po publikacji listów gończych - wydzwaniają na potęgę.
"Zapraszamy do Polski"
Sprawa Kedysa stała się znana również w naszym kraju. Polscy zwolennicy "mściciela" wpisują się na litewskich forach, zapewniając o swoim poparciu. "Gdy już skończysz sprzątać u siebie, zapraszamy do nas" - pisze jeden z forumowiczów. Nasi rodacy zastanawiają się, czy Kedys przypadkiem nie ukrywa się właśnie w Polsce. Jeśli tak, i jeśli zostanie zatrzymany przez polską policję, możemy z dużym prawdopodobieństwem spodziewać się demonstracji, a - kto wie - może i zamieszek zainicjowanych przez polskich zwolenników Litwina.
Co dalej?
Ci, którzy sceptycznie podchodzą do całej historii, przypominają, że sprawa wcale nie zaczęła się rok temu, a ciągnie się od dłuższego czasu. Kedys miał podstępem odebrać dziecko matce, z którą pozostawał w separacji. Andrias Usas pomógł wtedy Laimie Stankunaite odzyskać Deimante. Sam Usas twierdzi, że zeznania dziewczynki są wyssane z palca, a cała sprawa jest zemstą Kedysa. Tyle, że na Litwie mało kto mu wierzy.
Jedno jest pewne: jeśli Kedys zostanie ujęty i skazany - Litwa zawrze. A na Usasa ludowy wyrok już zapadł. Jeśli nie dopadnie go Kedys - o ile to on zabija - to istnieje duże prawdopodobieństwo, że zamorduje go ktoś z jego zwolenników.
Bo kto wie, czy osoba, która w wtorek uderzyła koktajlem Mołotowa w siedzibę rzeczniczki praw dziecka nie jest właśnie jednym ze zwolenników Kedysa.
Zauważmy też, że działalność Kedysa zaczyna... przynosić efekty. Mimo faktu, że państwo ściga go jako przestępcę, stało się w końcu to, do czego nie udało mu się doprowadzić, zanim zaczął mordować: Usasowi postawione zostały prokuratorskie zarzuty. Tylko, czy w tej sytuacji wyjęty spod prawa Kedys zadowoli się tym, co Usasowi zaserwować może wymiar sprawiedliwości?
Ziemowit Szczerek
CZYTAJ KONIECZNIE: