Ian Fleming - "Bang, bang! Wystrzałowy samochód" [RECENZJA]
Ian Fleming - to imię i nazwisko, którego chyba nikomu nie trzeba przypominać. Legendarny twórca Jamesa Bonda tym razem pokazał się swoim czytelnikom z zupełnie innej strony. Zainspirowany słynnym pojazdem wyścigowym, stworzył rozrywkę dla całej rodziny. Po ponad 50 latach od brytyjskiej premiery w Polsce ukazała się książka "Bang, bang! Wystrzałowy samochód".
Autor książek o słynnym agencie 007 napisał tylko jedną książkę przeznaczoną dla dzieci. A zarówno jej historia, jak i przesłanie, są wyjątkowe. Nie płaczcie jednak, jeśli jesteście dorośli, bo ta pozycja może się okazać interesująca też dla was.
Powieść ukazała się na rynku już po śmierci Fleminga, w dniu 12. urodzin jego syna. To czyni ją szczególnie cenną, bo to właśnie syn - Caspar, był motorem napędowym do powstania tej opowieści. Autor chciał po prostu spisać historie, które mu opowiadał. Bohaterowie tej historii wystąpili także w musicalu familijnym "Nasz cudowny samochodzik" według scenariusza Kena Hughesa i Roalda Dahla.
W książce o tytule "Bang, bang! Wystrzałowy samochód" Flemingowi udało się płynnie, w niezwykle zręczny sposób połączyć świat dorosłych ze światem dzieci.
Dzieci znajdą w niej ciekawą historię, wspaniałych i interesujących bohaterów, odrobinę magii, a także przepiękne rysunki Joe Bergera. Do dorosłych zaś przemówi na przykład fragment o tym, jak sprytnie ominąć korki w upalny dzień. Dodatkowo przygoda, na którą wyrusza rodzina Pottów, pod względem dreszczyku emocji, wcale nie odbiega od historii znanych nam z Jamesa Bonda.
Książkę Fleminga można docenić za przekaz, jaki z niej płynie: jeśli dbasz o coś lub o kogoś, to ta rzecz lub ten ktoś zatroszczy się także o ciebie. A w dobie, w której nasze dzieci są bombardowane gigantyczną ilością różnego rodzaju rozrywek i zabawek - to jest bardzo cenna lekcja. I mimo że książka powstała w 1964 roku, czyli w ostatnim roku życia autora, niesie ze sobą uniwersalne wartości.
Jest jeszcze jedna cenna lekcja, którą udało mi się wychwycić: jeśli coś się psuje, nie należy od razu tego wyrzucać. Może okazać się, że po naprawie, będzie jeszcze bardziej wartościowe niż przedtem.
W całej tej wyjątkowej historii znajdziemy także polski akcent. Głównym bohaterem, jest samochód skonstruowany przez hrabię polskiego pochodzenia - Luisa Zborowskiego. To właśnie tym pojazdem, skonstruowanym jakoś w 1920 roku w pobliżu Canterbury inspirował się Fleming, który był - nota bene - niemałym fanem motoryzacji.
I na koniec jedna rada od komandora Caractacusa Pott'a: "Nigdy nie mów 'nie' przygodzie. Bądź zawsze na tak, bo w przeciwnym wypadku czeka cię nudne życie".
Książka "Bang, bang! Wystrzałowy samochód" ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Znak emotikon.