DJ Eprom
Rozmowa z jednym z najlepszych polskich dj-ów - Epromem, który oprócz stania za gramofonami pracuje w kopalni na dole. Z Epromem rozmawiał Matess.
Jak wyglądały twoje początki?
Eprom: Zacząłem się zajmować gramofonami gdy miałem 16 lat. Na początku miałem paskowe Unitry, z czasem udało mi się skolekcjonować sprzęt, na którym dało się cokolwiek ćwiczyć.
Jak zdobywałeś na samym początku winyle?
Pierwsze winyle wygrzebałem z szafy od moich rodziców, potem zdobywałem od kolegów. Hiphopowe winyle przyszły później, najczęściej przychodziły do mnie pocztą przez zamówienie.
Ile płyt liczy obecnie twoja kolekcja?
Nie wiem, ale nie ma się czym chwalić.
Jakie kawałki najbardziej lubisz grać na imprezach?
Na imprezach najbardziej lubię scratchować i obserwować reakcję ludzi. Najbardziej lubię scratchować w małych osiedlowych pubach. Wtedy wszystkie ryle [górnicy - przyp. red.] odrywają zapite głowy od stolików i patrzą z niesmakiem, kto puszcza te zgrzyty. Czasami nawet podchodzą i chcą żebym puścił im coś tam. Wtedy nic nie mówię, tylko scratchuję patrząc im prosto w oczy (śmiech).
Sądząc po reakcji publiczności, przy których kawałkach lepiej się bawią - polskich czy amerykańskich?
Ludzie teraz bawią się do rzeczy, które znają i które słyszeli. Więc jeśli oglądasz hip hop w telewizji, to wiesz, co masz puścić na imprezie, żeby wszyscy zaczęli tańczyć.
Robisz podkłady? Co cię bardziej satysfakcjonuje - sklejenie bitów czy może jazda na gramofonach?
Robię bity, ale nie dla hiphopowców. Robię wszystko, co jest związane z turntablismem i to mnie najbardziej kręci.
A jaki jest twój ulubiony trick i na czym on polega?
Nie ma takiego, wszystkie są fajne.