Budka: Należy unikać upolitycznienia prokuratury
- Należy unikać upolityczniania prokuratury, ale chciałoby się móc reagować na niektóre bezkrytyczne działania prokuratorów - mówi w wywiadzie dla PAP minister sprawiedliwości Borys Budka. Liczy on, że wchodząca w życie 1 lipca nowa procedura karna usprawni procesy.
PAP: Nie będzie wydłużenia vacatio legis; kontradyktoryjna procedura karna wejdzie w życie 1 lipca. Co wpłynęło na pańską decyzję, by nie zgodzić się z głosami prawników?
Borys Budka: Nowelizacja kodeksu postępowania karnego jest oczekiwana przez wiele środowisk, ale przede wszystkim przez opinię publiczną. Należy skończyć z procesami przewlekłymi, trwającymi latami i wielokrotnie wracającymi do ponownego rozpatrzenia. Nie widzę powodu do zmiany terminu wejścia w życie nowelizacji, a uwagi jakich wysłuchałem postaram się uwzględnić w regulaminach dla sądów i prokuratury. Ogłoszę je w ciągu najbliższych kilku, kilkunastu dni. Te zmiany dostosują organizację pracy sądów i prokuratur do nowej procedury. Od początku też deklaruję moje pełne wsparcie dla prokuratury.
Krytycy reformy procedury wielokrotnie wskazywali, że po 1 lipca w związku z koniecznym zwiększeniem aktywności stron postępowania przed sądem procesy karne staną się "sprawami dla zamożnych".
- Nie podzielam tych obaw. Gwarantujemy osobom niezamożnym bezpłatną pomoc prawną z urzędu na etapie procesowym. Wprowadziliśmy też bardzo duże uprawnienia dla radców prawnych w sprawach karnych, co również gwarantuje zwiększenie dostępu do wykwalifikowanych prawników mogących być obrońcami. Po 1 lipca nadal będą orzekać ci sami sędziowie, w tych samych wydziałach.
Sędzia ten sam, ale zakres jego aktywności w procesie dużo mniejszy...
- Zakres mniejszy, ale rozsądek, życiowe doświadczenie i znajomość prawa - ciągle te same. To jest też kwestia interpretacji prawa. Kodeks postępowania karnego pozwoli sędziemu dopuścić dowód z urzędu. Nie jesteśmy w takim systemie, jak anglosaski, gdzie adwokaci z milionowymi honorariami są w stanie wyciągnąć każdego z więzienia. Kontradyktoryjność została zwiększona, ale przecież ona zawsze była. Sprawny prokurator jest w stanie zbudować akt oskarżenia na trzech mocnych dowodach. Dotychczas było tak, że wszystko przynosił do sądu wychodząc z założenia, że sędzia sam sobie coś z tego wybierze. Wierzę, że prokuratorzy potrafią dobrze przygotować oskarżenie. Patrząc na liczbę prokuratorów w naszym kraju, to jesteśmy na jednym z czołowych miejsc w Europie. Ale w demokratycznym państwie prawnym proces karny nie może trwać kilkanaście lat.
W wielu krajach prokuratorzy jednak przede wszystkim oskarżają przed sądem, a nie prowadzą postępowań.
- Dziś też przecież są prokuratorzy, którzy siedzą całe dnie w sądzie i tacy, którzy lubią pracę w terenie. Modelowym przykładem jest prokurator, który prowadzi postępowanie, a później oskarża przed sądem. To jest kwestia metodologii pracy. Przy dobrej organizacji prokuratury pozostanie możliwość specjalizacji. Szkoda, że tak wiele czasu stracono na dyskusję, jakie argumenty podnieść, żeby reformę przesunąć.
Resort od pewnego czasu prowadzi w sądach pilotaż organizacji spraw karnych i obsady ich przez prokuratorów po reformie. Pilotaż rozpoczął się w Rudzie Śląskiej, później objął inne sądy. Jakie płyną z niego wnioski?
- Sygnały płyną pozytywne. Po zmianach liczymy na lepszą synchronizację wokand sądowych z terminarzami, aby umożliwić sprawne zarządzanie całą procedurą. To ma być ogólnopolski system komputerowy, który powinien uwzględniać specyfikę dużych ośrodków miejskich, na przykład Warszawy, gdzie spraw jest najwięcej.
Reforma procedury wymusi większą aktywność oskarżenia i obrony w tych procesach. Czy według Pana ta reforma ma szansę w pełni się powieść mimo braku zapowiadanej razem z nią nowej ustawy o prokuraturze?
- Nowa ustawa o prokuraturze to niezbędny kolejny etap reformy, ale należy unikać upolityczniania prokuratury. Dlatego w okresie kampanii wyborczej nie chciałbym zajmować się tą sprawą. Myślę jednak, że obojętnie kto będzie rządził po wyborach, to nowa ustawa o prokuraturze powinna być jedną z pierwszych decyzji ministra sprawiedliwości nowej kadencji.
Możliwe jednak, że jeśli po wyborach nowym ministrem będzie polityk z partii obecnie opozycyjnej, to jego koncepcją na kształt prokuratury będzie pomysł powrotu do połączenia funkcji ministra i prokuratora generalnego.
- Jednym z wielkich orędowników nowej procedury karnej wpisanej w obecny model prokuratury był wiceminister Michał Królikowski, który teraz - jak się dowiaduję z mediów - mocno wspiera partię opozycyjną, więc zobaczymy jak opozycja podejdzie do tego tematu. Według mnie obecny model prokuratury jest słuszny, a obrana droga - dobra. Oczywiście trzeba uzupełnić system o ustawę ustrojową dotyczącą prokuratury. Gdy mamy do czynienia z takimi kryzysami jak obecny związany z ujawnieniem akt śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej, to chciałoby się mieć możliwość zareagowania na niektóre bezkrytyczne działania prokuratorów.
To niezależność prokuratury nie jest wartością?
- To jest wartość. Potrzebujemy silnej, niezależnej i apolitycznej prokuratury. Ale to jest kwestia dobrego nią zarządzania i odpowiedniej odporności na zakusy polityków. To jednak wymaga pracy samej prokuratury, żadne ustawy tego nie zrobią. Marzy mi się, żeby prokurator miał pozycję wysokiego zaufania społecznego. Wiem, że zdecydowana większość prokuratorów pracuje bardzo dobrze, niemniej jak w każdej grupie zawodowej są tam też osoby, którym jakiekolwiek zmiany są nie po drodze i najchętniej wróciłyby do kodeksów z czasów, gdy same zdawały egzaminy. Żałuję, że ostatnie dwa lata upływały na dyskusjach, jak powstrzymać reformę, zamiast na pracy u podstaw i zintensyfikowaniu szkoleń.
Czy dziś można spotkać prokuratorów, których można określać jako posłusznych władzy?
- Nie znam takich prokuratorów, choć niektóre decyzje prokuratury można postrzegać jako polityczne. Gdy prokuratura stawia zarzuty politykowi z obozu władzy, to mówi się, że to prokurator opozycyjny. Z kolei, gdy przedstawiane są zarzuty politykowi opozycji, to mówi się, że rząd wykorzystuje prokuraturę. Mankamentem obecnej sytuacji jest, że prokuratura nadal mimo reformy jest postrzegana jako element władzy wykonawczej podległej rządowi. Pierwsze maile, które otrzymywałem jako nowy minister sprawiedliwości, dotyczyły skarg na prokuratorów. Nawet w związku z ostatnim ujawnieniem akt śledztwa ws. afery podsłuchowej opinia publiczna może błędnie przypuszczać, że jest to wina rządu.
Ale zarazem sam Pan mówi, że chciałoby się, aby minister nie mógł się tylko biernie przyglądać temu, co robią prokuratorzy.
- Rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości odbyło się w określonej sytuacji. Pamiętamy doskonale, w jaki patologiczny sposób prokuratura była wykorzystywana w latach 2005-07. Dlatego, kiedy słyszę z ust polityków, którzy doprowadzili wówczas do upolitycznienia przynajmniej części prokuratury, że to powinno wrócić, mam poważne obawy. Staram się patrzeć na pozycję prokuratury z punktu widzenia dobra wymiaru sprawiedliwości i bezpieczeństwa obywateli. Politycy zawsze mają zakusy, by poszerzać swoją władzę.
Dobiega końca kadencja obecnego szefa prokuratury. Nowego za kilka miesięcy wskaże prezydent spośród dwóch kandydatów wskazanych przez Krajową Radę Sądownictwa i Krajową Radę Prokuratury. Pan uczestniczy w obradach obu tych organów, będzie miał Pan więc dwa głosy podczas procedur wyboru kandydatów przedstawionych prezydentowi. Widzi Pan na tym stanowisku byłego sędziego, czy raczej prokuratora?
- Przede wszystkim nowy prokurator generalny powinien być człowiekiem o silnej osobowości, który swoją dotychczasową pracą będzie dawał rękojmię, że prokuratura nie będzie zajmowała się polityką. To musi być bardzo wykwalifikowana osoba i rzeczą wtórną jest, czy będzie wywodziła się ze środowiska sędziowskiego czy też prokuratorskiego. Na pewno też musi cieszyć się autorytetem wśród prokuratorów.
Rozmawiali: Marcin Jabłoński i Wojciech Tumidalski