Bezpieczne związki
Seks to bez wątpienia jedno z najpopularniejszych dziś słów, lecz czy na pewno dobrze wiemy: kim jesteśmy w swej płci, seksualności, uczuciach? Czym jest seks i miłość? Czy to tylko lepiej lub gorzej ukierunkowany instynkt, napędzany biochemicznym paliwem?
Jak się zmieniają nasze zachowania erotyczne? Jak ewoluuje kultura falliczna, a jak maciczna? Pytania. Dużo pytań. Ale, o dziwo, jeszcze więcej odpowiedzi. Są zebrane w leksykonie Petit Larousse de la sexualité, najbardziej kompletnym dziele tego typu, jakie ostatnio ukazało się we Francji, wydanym przez najstarsze i najbardziej znane wydawnictwo encyklopedyczno-słownikowe - Larousse.
Półki uginają się od książek o seksie, ale ta uchodzi za wyjątkową. Ambicją jej autorów - ponad pięćdziesięciu specjalistów: lekarzy, antropologów, socjologów, leksykografów i wielu innych - było zebranie całej wiedzy o seksualizmie człowieka w jednym tomie. To pierwsze takie przedsięwzięcie. Długa podróż w głąb zróżnicowanej intymności, prowadząca przez 1000 stron i 1200 haseł. Otwiera erotyczne perspektywy, bada ciemną stronę seksu (AIDS, agresja, zbrodnia), zajmuje się miłosnymi akcesoriami, pieszczotami, technikami w rodzaju wymyślnych latających baldachimów, rozwartych kwiatów, lotosów, pszczółek, trzmieli czy trutni. Seks i miłość zawsze inspirowały artystów, zatem nie brakło haseł związanych ze sztuką i literaturą. Jest cała powtórka z klasyki: od mitu Afrodyty po "Niebezpieczne związki" Laclosa. Leksykon ukazuje ludzką płciowość we wszystkich jej rejestrach i skalach, podając przykłady naszej wolności, ale i uwięzienia w okowach libido.
Gdy kartkowałem bestseller Larousse'a, uwiódł mnie pewien głos - głos pani komisarz wystawy, zapowiadanej jako wydarzenie jesieni. Chodzi o ekspozycję traktującą o seksualnej edukacji dzieci w wieku od 9 do 14 lat, która ma miejsce do stycznia przyszłego roku w Miasteczku Nauki i Techniki w La Villette. Zaciekawiła mnie opowieść o świecie dziecięcej płciowości w ojczyźnie markiza de Sade'a, więc pojechałem zobaczyć tę wystawę.
Parc de la Villette to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc nie tylko przez turystów, ale i paryżan, co raczej rzadko się zdarza. Centralnym punktem parku jest Miasteczko Nauki, powstałe w miejscu "miasteczka krwi", czyli olbrzymiej rzeźni miejskiej, po której została fontanna z lwami, z której zwierzęta przeznaczone na rzeź piły wodę. Dziś w Miasteczku Nauki i Techniki można obserwować zdobycze ludzkiego geniuszu, zebrane w cztery działy: Wszechświat, Materia, Życie i Komunikacja. Ta ostatnia przybiera formy od afrykańskiego tam-tamu po komputery, sztuczną inteligencję i wirtualną rzeczywistość. To w jej sąsiedztwie można obejrzeć inną komunikację - tę seksualną, budzącą się w ciałach dzieci.
Szkolne wycieczki, rodzice z dziećmi, same dzieci i sami dorośli przyglądają się ekspozycji o odkrywaniu dziecięcej seksualności. Żartobliwe gadżety i zabawki ukazują transformację dojrzewających płciowo ciał: od pierwszego owłosienia, po mutację głosu i wysyp krost na twarzy. Są quizy w rodzaju: czy można kogoś zmusić, by się zakochał? Są plansze ostrzegające przed pedofilią, kazirodztwem, niebezpieczeństwami internetu. Dla nieśmiałych automaty redagują najbardziej wymyślne deklaracje miłosne. Wystarczy wprowadzić imię ukochanej lub ukochanego, a po chwili miłosne wyznanie prozą lub wierszem jest gotowe.
Jest też zabawa w French kiss. Nic dziwnego, Francja to ojczyzna głębokich pocałunków, a głębokie pocałunki to symbol zwycięstwa erotycznej kultury Zachodu nad innymi: azjatycką czy arabską, w których owe preludium i namiastka seksualnego aktu były pierwotnie nieznane. Na wystawie takim wprawkom służą dwie głowy manekinów, chłopca i dziewczynki, ze specjalnymi otworami na rękę, którą trzeba dobrze manipulować, żeby język należycie i ponętnie pracował, co ma być warunkiem udanego pocałunku. Można posunąć się dalej, naciskając czerwony pedał przy makiecie pryszczatego młodzieńca. Uruchomiony mechanizm wywoła u niego erekcję. A posuwając się jeszcze dalej, doprowadzi do pojawienia się spermatozoidu w jądrach chłopca i do finalnej ejakulacji. Na tym się kończy zabawowa wersja miłości.
Zostawiam Miasteczko Nauki i kieruję się wzdłuż kanału Ourcq, który przecina park. Miasteczko odbija się w olbrzymiej lustrzanej kuli błyszczącego aluminium, wewnątrz której jest kino z jednym z największych na świecie ekranów hemisferycznych. Dalej futurystyczne ogrody: Strachów, Mgieł, Wiatrów... Za parkiem kanał prowadzi do starych młynów, spichlerzy i barów. Mijam zwodzony most. Jeszcze dalej żelazne pachołki do cumowania barek i zarośnięte szyny dawnych dźwigów portowych. Mimo zimna, co krok obejmują się pary ? ściskają, pieszczą, głęboko całują. Szukają ukrytej w swych ciałach ciepłej, wilgotnej przystani ? to archaiczny rytuał, bez którego nie ma życia. Leszek Turkiewicz, Paryż