Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Andrzej Kołodyński gościem Faktów RMF FM

Andrzej Kołodyński, redaktor naczelny czasopisma "Kino".

Tomasz Skory: Należy pan do osób, które spodziewały się, że "Pianista" Romana Polańskiego zdobędzie w Cannes Złotą Palmę?

Andrzej Kołodyński: Muszę przyznać, że tak. Może dlatego, że ten film powstawał dość blisko mojej redakcji.

Tomasz Skory: Ale jako faworyta najczęściej w Cannes wymieniano "Człowieka bez przeszłości" fińskiego reżysera.

Andrzej Kołodyński: No dobrze, ale tego filmu nie widziałem. Zresztą "Pianisty" też nie widziałem, ale z kolei słyszałem wszystko co możliwe o "Pianiście", bo to mimo woli dochodziło do nas, więc należało się spodziewać czegoś najlepszego.

Tomasz Skory: I po przewodniczącym jury Davidzie Lynchu nie spodziewał się pan, że wybierze raczej film Kaurismakiego.

Andrzej Kołodyński: Ja myślę, że festiwal to jest wielka machina. Taki festiwal jak w Cannes, to także jest wielka machina także polityczna. Tu jest kwestia i nacisków i pewnego bojkotu Cannes, którym groziły środowiska żydowskie z Ameryki. Chodziło o pokazanie dobrej woli, że nie ma żadnej tendencji antysemickiej, a wręcz przeciwnie, że tu jest wreszcie tematyka, która jest ukazana w taki sposób, że zasługuje na jak najwyższe uznanie.

Tomasz Skory: Zatem o przyznaniu Złotej Palmy "Pianiście" Romana Polańskiego mogły przeważyć te naciski żydowskie?

Andrzej Kołodyński: W jakimś sensie tak. Ja żyję wiele lat i bywałem na wielu festiwalach i muszę powiedzieć, że nie ma festiwalu - takiego wielkiego międzynarodowego - który byłby takim czystym festiwalem, to znaczy, w którym by się liczyły tylko wartości artystyczne. A jeżeli idą w parze i wartości polityczne i wartości artystyczne, jak to się dzieje tym razem, bo to jest niewątpliwie wielki film - jedno z takich dzieł starszych artysty dojrzałego, starego - to są rzeczy, które naprawdę się liczą, mają pewien ciężar gatunkowy. Więc jeżeli to się wszystko łączy, to nagroda jest jak najbardziej zasłużona.

Tomasz Skory: A gdyby się skupić na wartościach artystycznych "Pianisty", czy uznałby pan tę nagrodę za uznanie dla znakomitego warsztatu doświadczonego filmowca dla pieczołowitości w odtwarzaniu szczegółów, czy raczej dla samej tej rzeczywiście nadzwyczajnej historii "Robinsona Warszawskiego".

Andrzej Kołodyński: Ja myślę, że i jedno i drugie idzie w parze, dlatego że z tego co wiem, co działo się na planie, ta niebywała pieczołowitość, ta praca nad odtworzeniem atmosfery itd. Myśmy drukowali taki reportaż ze zdjęć - to robi ogromne wrażenie. To rzeczywiście była inscenizacja wielkiej miary. To jest taki film, który coś znaczy. To jest coś innego w dzisiejszym kinie, które ogranicza się do efektów raczej zewnętrznych. Mamy teraz te możliwości wirtualne, a tutaj jest solidna, porządna robota, bo to jest budowanie innego świata.

Tomasz Skory: Czy my Polacy - według pana - mamy moralne prawo uważać się za wyróżnionych po części tą nagrodą? Film jest w niewielkim jednak stopniu polski - reżyser od dziesiątków lat pracuje za granicą. Czy my też dostaliśmy tę nagrodę, czy możemy się do niej przyznać?

Andrzej Kołodyński: Z całą pewnością. Ja myślę, że jest coś bardzo ładnego w tym, że Polański, który zaczynał w Polsce i potem miał ten odlot zagraniczny, wielką karierę zagraniczną, wraca do Polski i zrobił swój film teraz w Polsce. Zagrał także - przypomnę - w "Zemście". Jakby z powrotem wraca do korzeni. Jest coś bardzo ładnego w tym.

Tomasz Skory: A dlaczego w takim razie, ten częściowo polski film, trafi do Polski dopiero we wrześniu? Toż to wygląda troszeczkę jak odcinanie się od polskości. Taki internacjonalizm, dla którego Polska jest jakimś końcem świata, gdzie owszem można coś nakręcić, ale nie koniecznie pokazywać.

Andrzej Kołodyński: Ale to nie jest tylko kwestia tylko premiery polskiej, to jest w ogóle premiera światowa. Jest naturalne, że na wakacje, na miesiące letnie - owszem amerykanie uważają, że to jest jakiś taki moment peaku, że to jest największa publiczność, dlatego, że nie ma nic innego do roboty i chodzi do kina. Natomiast doświadczenie europejskie jest zupełnie inne. Najlepszym sezonem na duży film, który powinien przynieść jakieś pieniądze, który powinien ściągnąć do kin dużą publiczność, są wczesne miesiące jesienne - a już w Polsce z całą pewnością.

Tomasz Skory: Wróży pan "Pianiście" sukces komercyjny w Europie? Pewnie tak, ale czy w Stanach Zjednoczonych na przykład?

Andrzej Kołodyński: Wie pan, to trudno powiedzieć o rynku amerykańskim, ale kto wie, czy w tej atmosferze szczególnej film ten nie wzbudzi większego zainteresowania niż gdyby to była taka szeregowa pozycja na ten temat. Tak, że ja mu tu wróżę powodzenie jednak.

RMF

Zobacz także