E-maile obciążające zarząd MTK
Katowicki sąd aresztował na trzy miesiące trzech szefów MTK. Aresztowanych obciążają znalezione e-maile. Grozi im do 8 lat więzienia. Prokuratura zarzuca im nieumyślne spowodowanie katastrofy.
Obrońcy wszystkich podejrzanych zapowiadają zażalenia na decyzję o areszcie. Na ich złożenie mają 7 dni.
Prawdopodobna wina i obawa matactwa
Podejmując decyzję o tymczasowym aresztowaniu mężczyzn, sąd - jak powiedział sędzia Marek Kościelniak - wziął pod uwagę zagrożenie zarzucanych im czynów surową karą (podejrzani mogą spędzić w więzieniu nawet osiem lat) oraz obawą mataczenia. Przedstawione dowody sąd uznał za z "dużym prawdopodobieństwem" świadczące o winie podejrzanych.
- Biorąc pod uwagę wagę czynu i stopień jego społecznej szkodliwości, a także skutki, jakie ten czyn spowodował, istnieje duże prawdopodobieństwo wymierzenia podejrzanym surowej kary. Sąd nie stwierdził żadnych szczególnych przesłanek, przemawiających za niezastosowaniem tymczasowego aresztowania - ocenił sędzia.
Sąd uznał za prawdopodobne, że pozostając na wolności podejrzani mogliby nakłaniać świadków do składania korzystnych dla nich, fałszywych zeznań. Niebezpieczeństwo takie uprawdopodobnia - zdaniem sądu - fakt, że już po katastrofie w MTK niszczono istotne dla śledztwa dokumenty, przesłuchiwani pracownicy targów bali się zeznawać, a wszyscy podejrzani inaczej przedstawiali działania swoje i innych odnośnie zawalonej hali. Areszt - według sądu - zapewni w tej sprawie prawidłowy tok postępowania przygotowawczego.
Uzasadnienia decyzji sądu wysłuchał reporter RMF:
Obciążające e-maile
Jak donosi dzisiejsza "Rzeczpospolita", prezesi Międzynarodowych Targów Katowickich już przed katastrofą wiedzieli, że dach hali targowej grozi zawaleniem. Ustaliła to prokuratura po analizie poczty elektronicznej członków zarządu.
- Już parę dni przed zawaleniem hali dyrektor techniczny Adam H. pisał do Ryszarda Z. i Bruce'a R., że konstrukcja może runąć pod masą śniegu, który padał od kilku dni - mówi informator "Rzeczpospolitej".
Według gazety, dyrektor techniczny przestraszył się odpowiedzialności po tym, jak na początku stycznia stalowa kratownica, podtrzymująca dach hali na długości 70 metrów, ugięła się ponad 20 centymetrów pod naporem śniegu i lodu. Dostał odpowiedź, że "nie ma też pieniędzy na odśnieżanie dachu, a hala musi zarabiać na siebie i dlatego nie można odwołać imprezy". H. potraktował to jako polecenie służbowe. Część e-maili próbowano wykasować.
Prokuratura ustaliła też, że szefowie MTK mimo zaleceń rzeczoznawcy nie zlecili usunięcia śniegu z dachu: