Egipt - konflikt bez końca
Chrześcijańska mniejszość w Egipcie stała się ofiarą politycznej i religijnej wojny. Palone są kościoły, atakowane są chrześcijańskie szkoły, szpitale, domy i sklepy. Dlaczego?
Na początku lipca na półwyspie Synaj został zastrzelony pewien koptyjski duchowny. Przechodził przez targ, gdy dosięgnęła go kula zabójcy. Zginął tylko dlatego, że był chrześcijaninem. W tym samym czasie grupa uzbrojonych napastników porwała młodego Egipcjanina. Jego pozbawione głowy ciało znaleziono kilka dni później, także na półwyspie Synaj. Sprawców nie ujęto. Ofiara była wyznania chrześcijańskiego.
Przemoc i represje
Od czasu obalenia prezydenta Muhammada Mursiego w Egipcie nasilają się represje wobec chrześcijan. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy zdewastowano ok. 80 kościołów, muzułmańscy agresorzy podpalali świątynie, bezcześcili ołtarze, atakowali wiernych uczestniczących w nabożeństwach. Tydzień temu w Al-Minya wkroczyli do koptyjskiego klasztoru i poturbowali mnichów. Kilku z nich trafiło do szpitala. Po podpaleniu franciszkańskiej szkoły w Kairze napastnicy ujęli dwie zakonnice, które następnie przeprowadzili przez rozwścieczony tłum niczym jeńców wojennych. W Imbabie, jednej z dzielnic Kairu, zamieszkałej głównie przez ubogich Koptów, w wyniku zamieszek zginęło pięciu z nich. Wkrótce chrześcijanie, w ramach zemsty, zabili sześciu muzułmanów.
350 km na południe od stolicy, w miejscowości Dalga, wandale wtargnęli do koptyjskiego kościoła, zdemolowali budynek, a następnie podłożyli ogień. Ks. Ayoub Youssef, sprawiający posługę kapłańską w Daldze, opowiadał potem reporterowi BBC: "Było ich około pół tysiąca. Wbiegli do kościoła, skandując antychrześcijańskie hasła, wyzywając nas od zdrajców i konspiratorów. Grozili, że nasz los jest już przesądzony. Zniszczyli wszystko: ławy, okna, toalety, nawet zawieszone pod sufitem wentylatory. W końcu rozbili figurę Maryi Dziewicy".
Czerwony krzyżyk
Informacje o zburzonych kościołach i o brutalnym traktowaniu Koptów, zarówno obrządku ortodoksyjnego (dużo liczniejszych), jak i katolickiego, z trudem przebijają do światowych mediów. Jednak niektórzy eksperci i obrońcy praw człowieka mówią już o "pogromach". Chrześcijanie coraz rzadziej wychodzą na ulice, obawiając się represji, a policja nie kwapi się, by chronić ich przed wrogim tłumem. W meczetach imamowie podgrzewają atmosferę, podjudzając słuchaczy przeciwko ,,niewiernym". Amerykański portal Christian Science Monitor podawał, że w kilku miastach drzwi sklepów należących do Koptów oznaczano czerwonym krzyżykiem, by ułatwić zadanie ekstremistom.
Muzułmanie wykorzystują najrozmaitsze preteksty, by oddawać się furii wandalizmu i fizycznej agresji wobec chrześcijan. Rozpowszechniają fałszywe oskarżenia o gwałty dokonywane rzekomo na muzułmankach, o porwania kobiet, o prowokowanie ulicznych rozrób. Najważniejszy jest jednak motyw polityczny. Koptowie stali się celem muzułmańskiej ofensywy, gdyż pomogli wojsku odsunąć od władzy Muhammada Mursiego. A przecież obalony prezydent to przedstawiciel Bractwa Muzułmańskiego, uwielbiany przez miliony wyborców, symbol przemian w Egipcie i sukcesu Arabskiej Wiosny. Muzułmanie nie mogą przebaczyć Koptom, iż weszli w sojusz z wojskowymi i przyczynili się do antydemokratycznego przewrotu.
W istocie, zdecydowana większość chrześcijan odetchnęła z ulgą, gdy Mursi stracił władzę i został aresztowany. Zdawali sobie sprawę, iż Egipt rządzony przez islamistów będzie dla nich jeszcze mniej wygodnym miejscem do życia. Gdy zrodził się ruch Tamarod, organizujący gigantyczne manifestacje na słynnym kairskim placu Tahrir i domagający się ustąpienia Mursiego, natychmiast poparli jego żądania. Gdy dowodzący puczem gen. Abdel Fattah al-Sisi wystąpił dwa miesiące temu w telewizji, przemawiając do narodu, u jego boku pojawił Teodor II, patriarcha Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego. ,,Islamiści mszczą się za obalenie Mursiego wyłącznie na nas" - mówił kilka dni temu koptyjski biskup katolicki Kiryllos William Samaan z miasta Asjut w środkowym Egipcie. ,,To absurdalne, bo przecież jego dymisji żądały aż 33 mln ludzi. A zatem to nie tylko chrześcijanie brali udział w tych manifestacjach. Większość Egipcjan nie marzy wcale o państwie islamskim, chcą żyć w państwie liberalnym".
Obywatele drugiej kategorii
Egipski premier Hazim al-Biblawi potępił ataki na chrześcijańskie miejsca kultu i rozmawiał na ten temat z Teodorem II. Nazwał przypadki agresji "działaniami kryminalnymi". ,,Siły ciemności i terroryzmu nie zdołają naruszyć lub osłabić jedności muzułmanów i chrześcijan" - stwierdził. Z kolei gen. al-Sisi (formalnie sprawujący funkcję wicepremiera i ministra obrony) rozkazał oddziałom inżynieryjnym armii egipskiej, by wyremontowały zniszczone kościoły. Miałby to być ,,znak wdzięczności za historyczne i patriotyczne zasługi braci Koptów". Z drugiej strony pojawiły się też głosy nawołujące do pojednania. Wielki imam meczetu al-Azhar, uznawany za najwyższy autorytet religijny dla wszystkich sunnitów w świecie arabskim, skrytykował 16 sierpnia gwałty na chrześcijanach w trakcie kazania transmitowanego przez egipską telewizję publiczną. Była to deklaracja o tyle zaskakująca, iż wcześniej w tym samym meczecie wielokrotnie wzywano do dżihadu przeciwko chrześcijanom i żydom. Z kolei wspomniany już biskup Kiryllos Samaan przypomniał, że w Asjucie, a także w innych miastach kraju, wielu muzułmanów stawało w obronie poniewieranych Koptów: ,,Oto prawdziwa twarz Egiptu, w którym wyznawcy Chrystusa i wyznawcy proroka Mahometa mogą żyć w pokoju".
Kiedyś rzeczywiście tak było. Tym bardziej że w szczytowym okresie Koptowie stanowili nawet połowę ludności Egiptu. To oni zresztą pojawili się nad Nilem na długo, zanim Mahomet odbył swoją podróż z Mekki do Medyny i na długo, zanim islam zaczął się rozprzestrzeniać w basenie Morza Śródziemnego.
Do Egiptu chrześcijaństwo trafiło za pośrednictwem św. Marka, a pierwszy kościół miał powstać w Aleksandrii już w 57 r. po narodzinach Chrystusa. Jednak muzułmańska ekspansja powoli spychała chrześcijan na margines życia publicznego w Egipcie. Wśród samych Koptów co i rusz dochodziło do wewnętrznych sporów i schizm (stąd m.in. dzisiejszy podział na obrządek ortodoksyjny i katolicki).
Krwawe pogromy Koptów miały miejsce m.in. na początku XIV w. Przez setki lat Koptowie nie byli dopuszczani do żadnych stanowisk w administracji, mieli ograniczone prawa obywatelskie, w dodatku jako niemuzułmanie płacili specjalną daninę. Później, na przełomie XIX i XX w., gdy Egipt był częścią Imperium Osmańskiego, ich pozycja nieco się poprawiła. Chrześcijanie mogli służyć w armii, a także pracować w sądach, co dotychczas nie było możliwe.
Kiedy Egipt w końcu odzyskał niepodległość, a prezydentem kraju został Gamal Abdel Nasser, sytuacja chrześcijan gwałtownie się pogorszyła. Jako że Koptowie nie byli Arabami, Nasser, mający obsesję na punkcie ,,czystości narodu", nie uznawał ich za Egipcjan, a tym samym za pełnoprawnych obywateli. Kolejni przywódcy, Anwar Sadat i Hosni Mubarak, traktowali ich nieco lepiej, ale tylko dlatego, że stanowili oni przeciwwagę dla islamistów.
Niemniej, Koptowie nadal są obywatelami drugiej kategorii. Jest ich ok. 11 mln (na 82 mln mieszkańców Egiptu), ale w poprzednim parlamencie mieli zaledwie dziesięciu przedstawicieli na 518 deputowanych. Bardzo trudno im przebić się do politycznej i gospodarczej elity państwa, są surowiej oceniani na uniwersytetach, niektóre profesje - jak np. ginekolog czy przewodnik turystyczny - są poza ich zasięgiem. Szkolne podręczniki nie wspominają o roli Koptów w dziejach Egiptu, a państwo nie prowadzi żadnej polityki integracyjnej.
Smutne milczenie
Koptowie zostali w pewnym momencie wciągnięci w wir polityczno-religijnej potyczki. Rządzący od 1981 r. Hosni Mubarak bezwzględnie tępił muzułmańskich fundamentalistów, postrzegając ich jako główne zagrożenie dla swojej dyktatorskiej władzy. Koptowie bali się z kolei islamistów. Sojusz między Mubarakiem a egipskimi chrześcijanami był naturalny, choć oczywiście wątpliwy moralnie. Nic dziwnego, że w ostatnich 30 latach napięcie w stosunkach między muzułmanami a Koptami cały czas rosło.
Na początku lat 80. Koptowie stali się obiektem kampanii organizacji al-Gama’a al-Islamiyya (z której po latach mieli się rekrutować członkowie Al-Kaidy). Plądrowali oni sklepy należące do chrześcijan, nawracali siłą mieszkańców koptyjskich wiosek, przeprowadzali zamachy na klasztory. W 1992 r. w miejscowości Manchiet Nasser zostało zamordowanych 13 chrześcijan. Miała to być zemsta za śmierć muzułmanina, który stracił życie w wyniku sprzeczki z pewnym Koptem.
W lutym 1997 r. islamskie komando przypuściło szturm na kościół w Abou Qourqas. Zginęło 9 Koptów. W listopadzie 2007 r. muzułmanie mieszkający w Beni Souweif puścili z dymem domy swoich 150 chrześcijańskich sąsiadów. Pół roku później w ataku na klasztor w Malaoui islamiści zastrzelili z zimną krwią dwóch mnichów. W sylwestra 2011 r., już po obaleniu rządów Mubaraka, przed kościołem świętych Marka i Piotra w Aleksandrii wybuchł samochód pułapka, wypełniony dynamitem. W masakrze zginęło 21 Koptów, 79 osób odniosło rany.
Ostatnie wydarzenia są zatem kontynuacją wieloletnich prześladowań, jakim byli poddawani egipscy chrześcijanie. Co ciekawe, prezydent USA Barack Obama, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, bardzo wyczulony na kwestię obrony praw człowieka, w sprawie Koptów jest wyjątkowo małomówny. Podobnie zresztą jak wielu innych światowych przywódców. Wygląda na to, że w najbliższym czasie sytuacja chrześcijan w Kairze, Aleksandrii czy Asjucie raczej się nie poprawi - niezależnie od tego, kto będzie rządził Egiptem.
W sierpniu w Egipcie doszło do wielu zamieszek wywołanych przystąpieniem przez siły bezpieczeństwa do likwidowania w Kairze dwóch obozowisk stronników odsuniętego od władzy prezydenta Muhammada Mursiego. Zwolennicy obalonego prezydenta utrzymują, że w ich szeregach zginęło 3 tys. ludzi, władze informują o 638 zabitych i ok. 4 tys. rannych. W kraju wprowadzono stan wyjątkowy, a w niektórych regionach godzinę policyjną. Ze względów bezpieczeństwa odwołano uroczystości związane ze świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, które Koptowie obchodzą 22 sierpnia.
Mursi został odsunięty od władzy przez egipskich wojskowych 3 lipca. Przeciwnicy zarzucali mu faworyzowanie Bractwa Muzułmańskiego i dążenie do większej islamizacji kraju.
Polski MSZ nadal odradza podróże do Egiptu. Obywatele polscy przebywający w tym kraju powinni zachować szczególną ostrożność i ograniczyć poruszanie się do bezpośredniego sąsiedztwa swoich hoteli, domów i miejsc pracy.
Marek Magierowski