Montowali lampki świąteczne od listopada...
30 tysięcy kolorowych żarówek oświetla dom i posesję Henryka Jaschika z Krapkowic na Opolszczyźnie. Montaż tej - największej na Opolszczyźnie - świątecznej iluminacji rozpoczął się w listopadzie.
Pan Henryk do stanu dzisiejszego dochodził powoli i stopniowo od 2002 roku. Zaczynał od skromnych tysiąca stu żarówek, by 8 lat później osiągnąć imponujące 30 tys. żarówek. - Od ponad tysiąca, przez niecałe 5 tys., do dzisiejszych ok. 30 tys. światełek. Samego węża świetlnego jest przeszło 500 metrów - wyliczał twórca.
Posesję pana Henryka - oprócz świetlnych girland i węży - rozświetlają także Mikołaje, świecące piramidy, renifery, dzwonki, betlejemskie gwiazdy i napisy z życzeniami, oraz replika lokalnego kościoła. Dużą cześć drewnianych konstrukcji gospodarz wykonał własnoręcznie.
Państwo Jaschikowie od ubiegłego roku organizują też poczęstunek dla najmłodszych mieszkańców. - Kupiliśmy już cukierki, wszystko przygotowane - zapowiedział gospodarz.
Iluminacją posesji Jaschików interesują się również dorośli. Bajecznie oświetlony dom przyjeżdżają co roku oglądać tłumy. - W zeszłym roku szacowałem, że przewinęło się jakieś 3 tys. gości. Furtka jest otwarta, każdy może przyjść między 16.30 a 20.30. W soboty i niedziele trochę dłużej - podkreślił Jaschik.
Taka ilość światełek to oczywiście zwiększone zużycie prądu. Na razie nie wiadomo ile pochłonie tegoroczna iluminacja. "W zeszłym roku 27 tys. lampek zjadało 900 kW energii elektrycznej. W tym będzie na pewno więcej. Kupiłem też specjalny agregat, żeby trochę odciążyć instalację" - wyjaśnił gospodarz.
Pan Henryk ze swoją iluminacją co roku wygrywa w powiatowym konkursie na najpiękniej oświetloną posesję. W ubiegłym roku wygrał też wojewódzką klasyfikację, pozostawiając za sobą 73 inne pięknie oświetlone domy. - Nagroda pieniężna równoważy zwiększone zużycie prądu, może nie całkowicie, ale zawsze to coś - ocenił.
Montaż całej świątecznej dekoracji zajmuje panu Henrykowi trzy tygodnie. W pracach pomaga też żona. - To jest moje hobby, to sprawia nam - mnie i żonie - prawdziwą radość - podsumował.
INTERIA.PL/PAP