Tajemnice krakowskiej kurii
Rzecznik prasowy kard. Stanisława Dziwisza chwycił za pióro i odsłonił tajemnice krakowskiej kurii, czytamy w "Super Expressie".
O niezwykłym poczuciu humoru metropolity, o przygodzie kardynała z zazdrosnym mężem nieznajomej kobiety, która całowała hierarchę po rękach, o specyficznej definicji rzecznika prasowego wg Jego Eminencji i o tym, jak do krakowskiej kurii zadzwonił król Henryk V, przeczytamy w książce ks. Roberta Nęcka "Okiem rzecznika". Do księgarń trafi w poniedziałek, ale "Super Express" już dziś publikuje jej fragmenty.
Najbardziej zaskakująca przygoda spotkała kard. Dziwisza podczas wyprawy na narty do Białki Tatrzańskiej. "Dopóki Metropolita jeździł w goglach, spokojnie poruszaliśmy się po stoku, ale kiedy w końcu ściągnął czapkę i okulary, to już było po sporcie. Kolejka, zamiast do wyciągu, ustawiła się do zdjęć z kard. Dziwiszem... Ale na tym nie koniec. Przed wyjazdem z Białki gospodarz miejscowej karczmy zaprosił nas na herbatę. Posiedzieliśmy spokojnie w karczmie i kiedy już wychodziliśmy, jedna kobieta rozpoznała Kardynała, podbiegła do niego i złapała go za rękę, prosząc, żeby się jeszcze zatrzymał.
Na co jej mąż, nie rozpoznając Kardynała, zareagował... dość ostro. Kobieta odwróciła się, uciszyła męża i zapewniła, że za chwilę wszystko mu wytłumaczy. My mieliśmy niezłą radość!".
- Ten mężczyzna był święcie przekonany, że jego żona kogoś podrywa - śmieje się ks. Robert, który podobnych przygód przeżył wiele.
Inna anegdota przytoczona przez rzecznika kurii dotyczy... Henryka V przy telefonie. "Nie tak dawno zadzwonił do kurii pewien mężczyzna, prosząc, aby połączono go z rzecznikiem archidiecezji. Został więc połączony. Kiedy usłyszał mój głos, powiedział: "Tutaj król Henryk V". W odpowiedzi usłyszał ode mnie: "Z tej strony Klemens XIII". W reakcji na to odpowiedział: "O cholera, tego to się nie spodziewałem" i odłożył słuchawkę" - czytamy w rozdziale "Humor i miłość".