"Gazeta Krakowska": Rekordowy pozew przeciwko lekarzom. Salowa chce 8 mln zł za śmierć syna
Krystyna Nowak, salowa z Krakowa, walczy o 8 mln złotych odszkodowania i zadośćuczynienia za śmierć syna. 22-letni Paweł, pięć lat temu zjawił się w gabinecie stomatologicznym, by wyleczyć zęba i pozbyć się bolącego ropnia. Osiem dni później chłopak już nie żył, bo doszło do zakażenia krwi - pisze wtorkowa "Gazeta Krakowska".
"Najpierw fatalnie leczyli go lekarze stomatologii, potem nie mogłam się doprosić, by syn trafił na chirurgię szczękową" - opowiada gazecie Krystyna Nowak. Jak mówi, kilka razy wzywała karetkę pogotowia, 22-letni Paweł trafił także do szpitala im. Narutowicza, a potem do Szpitala Uniwersyteckiego, jednak kilka dni po zabiegu stomatologicznym, zmarł.
Zdaniem pani Krystyny, do śmierci jej syna przyczynili się lekarze. W związku z tym zażądała od nich 3 mln zł odszkodowania za pogorszenie sytuacji życiowej oraz 5 mln zł za krzywdę, jakiej doznała. Jak twierdzi, kwotę 8 mln zł wpisała do pozwu, by lekarze jej nie zlekceważyli i sprawę potraktowali poważnie.
Tragedia Krystyny Nowak zaczęła się 5 listopada 2011 roku. 22-letni Paweł poszedł do Niepublicznego NZOZ, aby wyleczyć bolący ząb. Po borowaniu i leczeniu kanałowym, pojawiły się kłopoty - w nocy dostał wysokiej gorączki. Paweł pojechał wtedy na Szpitalny Oddział Ratunkowy szpitala im. Narutowicza, ale tam usłyszał, że nie zajmują się powikłaniami po zabiegach stomatologicznych. 6 lipca powrócił do NZOZ i przyjęła go już inna lekarka.
Jak pisze "Gazeta Krakowska", lekarka wykonała wtedy zabieg nacięcia ropnia, a ropę kazała "ssać jak cukierka". Wezwana przez matkę mężczyzny karetka odmówiła przyjazdu, kierując chorego do przychodni całodobowej. Gdy 12 lipca Paweł zemdlał w domu, lekarze dali mu kilka zastrzyków i nie zgodzili się na przewiezienie karetką do kliniki chirurgii szczękowej. Paweł trafił w końcu do szpitala im. Narutowicza, a potem do Szpitala Uniwersyteckiego z podejrzeniem białaczki. Tam zmarł 14 lipca, jak stwierdzono, na zakażenie krwi.
"Dochowaliśmy staranności przy leczeniu tego pacjenta" - mówi o sprawie Agnieszka Marzęcka, rzecznik szpitala im. Narutowicza.
Więcej na ten temat we wtorkowym wydaniu "Gazety Krakowskiej"