9 godzin czekania na interwencję policji
Ponad dziewięć godzin czekał na policję radny jednej z dzielnic, pilnując cudzy okradziony samochód przy ul. Dietla. Po trzech ponaglających telefonach i straconej połowy niedzieli, zawiadamiający doczekał się na... straż miejską. Policjanci tłumaczą, że to wynik błędu dyżurnego. Właściciel samochodu miał pecha - osiedle, na którym zdarzyło się włamanie, to jedno z miejsc w Krakowie, gdzie najczęściej dochodzi do niszczenia aut - podaje Gazeta Krakowska.
Wyłamana blokada
- Przechodziłem ul. Łużycką i zobaczyłem wyjątkowo zadbanego fiata, do którego ktoś się włamał - relacjonuje radny Dzielnicy XI Michał Święć. Szyba była wybita, kierownica i jej blokada - wyłamane. Była niedziela, godz. 11.
- Zadzwoniłem na numer 997 i zgłosiłem włamanie czekając aż ktoś przyjedzie, względnie zawiadomi właściciela - dodaje. Czekał do czwartej po południu, ale nikt się nie zjawił.
- Zadzwoniłem ponownie. Dyżurny oznajmił mi, że nie może znaleźć zgłoszenia, choć sobie go przypomina. Powiedział, że nie może wysłać radiowozu, bo ma ważniejsze sprawy - dodaje radny Święć. Policjanci mieli pecha - radny był nie tylko zdeterminowany; jest także członkiem komisji praworządności rady miejskiej.
Godzinę później (radny cały czas pilnował auta), zadzwonił po raz trzeci i zagroził, że powiadomi o całej sytuacji komendanta.
Niedługo później na miejsce zajechała straż miejska, która przejęła czuwanie nad samochodem do czasu, gdy po godz. 20 wreszcie przyjechał radiowóz - czytamy w Gazecie Krakowskiej.
- Straciłem niedzielę na pilnowanie cudzego samochodu. Gdyby mnie tam nie było, złodzieje rozkradliby całe wyposażenie - irytuje się radny.
Bije się w piersi
Rzecznik małopolskiej policji po naszej interwencji zwrócił się o wyjaśnienie tej sprawy do komendy miejskiej. - Dyżurny przyznał, że się pomylił - mówi mł. insp. Dariusz Nowak. - Zapisał zgłoszenie, ale potem omyłkowo oznaczył je w komputerze jako "załatwione". Za swoją omyłkę przeprosił - tłumaczy.
Rzecznik podkreśla, że na podobne zgłoszenia policja zazwyczaj reaguje szybko. Pod numerem 997 dyżuruje policjant komendy miejskiej.
- Jeśli nie ma wolnego radiowozu, zwracamy się z prośbą do straży miejskiej, by zabezpieczyła pojazd, co miało miejsce również w przypadku włamania na ul. Łowickiej - mówi Dariusz Nowak.
Ta wiedza może się okazać przydatna, szczególnie dla mieszkańców centrum Krakowa i osiedli, na których jest dużo wynajętych mieszkań. Według krakowskiej policji, to właśnie w tych rejonach najczęściej dochodzi do zniszczeń aut - zarówno w wyniku wandalizmu jak i włamań.
Choć w tym roku liczba włamań z kradzieżą do aut w Krakowie spadła niemal o połowę, licho nie śpi. W pierwszym półroczu ubiegłego roku było ich 1221, w tym roku, w analogicznym okresie - 702. To nadal dużo - czytamy w Gazecie Krakowskiej.