- Jest upierdliwy, że głowa boli! Jak o nim w gazetach nie piszą, to się mnie z nudów czepia - mówi "Super Expressowi" Jan Michalkiewicz, sąsiad z góry Marka Surmacza. Jan Michalkiewicz i Marek Surmacz mieszkają od ponad 20 lat w jednym domu w Gorzowie Wielkopolskim. Odkąd Jan się tam wprowadził, wiecznie ma jakieś przepychanki z posłem Markiem. Najbardziej Jana rozeźliło odcięcie od ciepła. Były minister mieszka na parterze domu. Ma Około 60-metrowe, trzypokojowe mieszkanie. Zimą 2003 roku zafundował sobie ogrzewanie gazowe. Wziął ekipę i w grudniu pozbył się niepotrzebnych rur od centralnego ogrzewania. Rur, którymi ciepło płynęło z pieca w piwnicy przez lokal Surmacza na parterze do mieszkającego na pierwszym piętrze Michalkiewicza. Administracja zaproponowała wprawdzie panu Jankowi, że pociągnie mu centralne ogrzewanie klatką schodową. Ale jak twierdzi Michalkiewicz, resztę instalacji w domu musiałby sobie zrobić sam. Pieniądze, które mu oferowali, nie starczyłyby nawet na połowę roboty - irytuje się Michalkiewicz. Ofertę więc odrzucił. Od tej pory pan Janek ogrzewa się dmuchawami. Jarosław Mielcarek, kierownik Administracji Domów Mieszkalnych w Gorzowie Wlkp. przyznaje, że administracja przychyliła się do wniosku Surmacza o demontaż rur od centralnego ogrzewania, bo instalacja już wtedy nie działała. - Ludzie z ADM sami stwierdzili, że instalacja jest sprawna, a ja wtedy nawet opał kupiłem - wścieka się Michalkiewicz i pokazuje nam rachunki za zakupiony koks i węgiel. Na tym nie skończyły się perypetie pana Janka. Ostatnio Markowi Surmaczowi zaczęła przeszkadzać kolejna rura, tym razem z wodą, którą ma w narożniku swojego pokoju. Pan Janek dostał pismo z ADM, że rura, którą płynie do niego woda, zostanie wycięta. - Mam tego dosyć! - irytuje się mężczyzna. - Nie wygram z posłem - mówi zrezygnowany pan Janek. ADM zapewnia wprawdzie, że nic pozbawi wody Michalkiewicza, ale ten boi się, że będzie musiał po remoncie odnawiać mieszkanie. Poseł Surmacz tłumaczy, że walczy z rurą, bo ta wydaje z siebie dziwne odgłosy - A gdyby panią w nocy budziła jakaś grająca rura? - pyta. - Też zwróciłaby się pani się do administracji, by te rurę wywalono na klatkę schodową! - nie kryje wzburzenia Surmacz. Surmacz - eks-milicjant, nagradzany w stanie wojennym - pytany o konflikt z panem Jankiem nie wytrzymuje i wybucha: - Niech pani napisze, że od 25 lat ten zomowiec siedzi mi na karku! Kablował na mnie w komunie, w stanie wojennym, i dzisiaj! - krzyczy do naszej reporterki. - No i widzi pani - kiwa głową pan Janek. - Wciąż się denerwuje, bo kiedyś kradł prąd i myśli, że to ja ściągnąłem kontrole. Nie może mi tego zapomnieć.