Policja konfiskuje komputery
To był pogrom wśród komputerowych piratów. Aż 18 osób straciło komputery, dyski twarde i konsole do gier po policyjnym nalocie na ich domy. Wszystkie wpadły na kupowaniu nielegalnych programów od mieszkańca Lublina.
Policja mówi, że to dopiero początek zakrojonej na szeroką skalę walki z piratami - informuje "Dziennik Wschodni".
Kupowanie nielegalnych programów to paserstwo i grozi za to nawet do pięciu lat więzienia. W praktyce kończy się na grzywnach albo wyrokach w zawieszeniu, jednak najbardziej dotkliwą karą jest konfiskata komputera. Dotyczy to nie tylko sprzętu, ale także danych zapisanych na twardych dyskach. Często są to fotografie rodzinne albo np. prace magisterskie.
37-latek ogłaszał się w internecie. W swojej ofercie miał nielegalne kopie gier na komputery i konsole telewizyjne. Kusił bardzo niską ceną - jedna płyta kosztowała u niego zaledwie jedną dziesiątą ceny oryginału. Ogłoszenie przyciągnęło uwagę nie tylko klientów, ale także członków specgrupy do walki z przestępczością komputerową lubelskiej Komendy Wojewódzkiej Policji. Funkcjonariusze w poniedziałek podsumowali trwające trzy miesiące śledztwo.
"Okazało się, że mężczyzna dokonywał transakcji za pośrednictwem poczty. Trzymał u siebie pokwitowania wpłat osób, które kupowały od niego oprogramowanie. Dzięki temu mogliśmy bez kłopotu dotrzeć do wielu jego klientów" - mówi nadkomisarz Janusz Wójtowicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji.
Od stycznia do kwietnia policjanci pojawili się w 30 mieszkaniach. W prawie wszystkich znaleźli nielegalne oprogramowanie. "Zabezpieczyliśmy 9 komputerów, 6 twardych dysków, 3 konsole do gier i kilkaset sztuk płyt CD i DVD z nielegalnym oprogramowaniem. Postawiliśmy zarzuty w sumie 18 osobom" - wylicza Wójtowicz.
Lubelscy policjanci zapowiadają, że to dopiero początek nękania przez nich komputerowych piratów. W tym roku szczególnie dużo uwagi poświęcą nielegalnemu oprogramowaniu w firmach i prywatnych mieszkaniach. Kontroli mogą się spodziewać także osoby ściągające z Internetu filmy, muzykę czy programy. "To, oprócz walki z korupcją i rozbojami, jeden z naszych priorytetów" - nie ukrywa rzecznik.
Policjanta w drzwiach może spodziewać się każdy. Jeśli podczas zwykłej interwencji, chociażby w sprawie zakłócania ciszy nocnej, funkcjonariusz zauważy w domu komputer, najprawdopodobniej poprosi o pokazanie certyfikatu poświadczającego legalność oprogramowania. A nie jest tajemnicą, że wielu lublinian korzysta z nielegalnych programów, począwszy do popularnego systemu Windows firmy Microsoft.
INTERIA.PL/Dziennik Wschodni