Kormoran nie wie, co to litość
Budzę się w środku nocy zlany potem, bo śni mi się, że kormorany wyjadły wszystkie ryby, opowiada "Dziennikowi Łódzkiemu" Tomasz Igiel, który odpowiada za hodowlę ryb na 172 ha stawów w Pęczniewie, należących do Polskiego Związku Wędkarskiego w Poznaniu.
Kormorany mają tam najlepszą restaurację, a w rezerwacie ornitologicznym utworzonym na zbiorniku Jeziorsko - pięciogwiazdkowy hotel.
Według Igiela, kolonia kormoranów na Jeziorsku liczy 2 tys. ptaków, które rocznie pożerają 100 ton ryb. I to nie byle jakich, bo karpi, sandaczy i szczupaków. Dziennie z pęczniewskich stawów kormorany wyławiają po kilkaset ryb.
- W tym roku straciliśmy już przez kormorany 40 tys. zł. To szkody nieodwracalne, bo żadna firma nie chce ubezpieczyć naszych hodowli, Igiel załamuje ręce.
Jeśli wojewódzki konserwator przyrody wyrazi zgodę, można będzie przystąpić do ekologicznej walki z ptakami. - Jaja można pokryć specjalną oleistą substancją. Choć ptaki je wysiadują, piskląt nie będzie. Można też jaja w gniazdach wymienić na atrapy, radzi prof. Andrzej Martyniak z Uniwersytetu w Olsztynie.
INTERIA.PL/PAP