Horror w szpitalnym prosektorium
Podwójną tragedię przeżyły rodziny osób, które w ostatni weekend zmarły w Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim przy ul. Rakowskiej w Piotrkowie. Ciała przeniesiono do przyszpitalnego prosektorium, ale nikt nie schował ich do chłodni. Upał i burza doprowadziły do błyskawicznego rozkładu - informuje "Dziennik Łódzki".
Rodziny są w szoku. Nawet nie mogły pożegnać zmarłych, bo widok byłby makabryczny. Karygodne zaniedbania wyjaśnić ma policja, która wszczęła już śledztwo w sprawie znieważenia zwłok.
Sytuacją wstrząśnięci są również właściciele zakładów pogrzebowych, którzy w swojej codziennej pracy widzieli już przecież niejedno.
- Niestety, taka sytuacja miała miejsce - przyznaje Roman Cichosz, zastępca dyrektora szpitala wojewódzkiego. - Dyrektor Konieczko prowadził w tej sprawie postępowanie wyjaśniające, ale nie znam ustaleń.
Dyrektor Marek Konieczko nie miał jednak wiele do powiedzenia. - Przeprosiłem rodzinę, ale na tym nie koniec, prowadzę bardzo dokładnie i wnikliwie postępowanie wyjaśniające, a informacje, które uzyskam, przekażę policji. Tyle mam w tej chwili do powiedzenia - stwierdza.
Jak doszło do tej sytuacji, ustala również wydział dochodzeniowo- śledczy piotrkowskiej policji. - Wpłynęły do nas dwa zawiadomienia o popełnionym przestępstwie, w obu chodzi o nieprawidłowości związane z przechowywaniem osób zmarłych w przyszpitalnym prosektorium przy ul. Rakowskiej - mówi Małgorzata Para, rzecznik policji. - Obecnie przesłuchiwani są świadkowie w celu wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia. Wstępna kwalifikacja czynu dotyczy znieważenia zwłok.
INTERIA.PL/PAP