"Dziennik Łódzki": Uniknął śmierci, wyszedł za kaucją
Tomasz Ch., aresztant ciężko raniony podczas strzelaniny w sieradzkim więzieniu, wyszedł na wolność. To jego wieźli na przesłuchanie do pabianickiej prokuratury trzej łódzcy policjanci, gdy strażnik z sieradzkiego więzienia otworzył ogień z kałasznikowa. Przeżył tylko Tomasz Ch. - pisze "Dziennik Łódzki".
Sąd, na wniosek adwokata, postanowił zwolnić go za kaucją w wysokości 20 tys. zł. Grażyna Jeżewska z biura prasowego łódzkiego Sądu Okręgowego wyjaśnia, że sędziowie uznali, iż nie ma już obaw, że Tomasz Ch. będzie mataczył i utrudniał śledztwo.
Tomasz Ch. jest jednym z podejrzanych w sprawie tzw. mafii naczepowej. Teraz przebywa w domu, we wsi w gm. Szczerców koło Bełchatowa. Pomaga żonie w opiece nad 6-letnią córką i 3- miesięcznym synkiem. Jedna z wersji śledztwa dotyczącego strzelaniny w sieradzkim więzieniu zakłada, iż wartownik Damian C. strzelał, by wyeliminować Tomasza Ch.
Do prokuratury Tomasz Ch. pojedzie prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu. Cały czas odwiedza też lekarzy, bo stan jego zdrowia nie jest najlepszy.
O 3-miesięczny areszt dla Tomasza Ch. wnioskowali 22 marca pabianiccy prokuratorzy, nadzorujący śledztwo w sprawie tzw. mafii naczepowej. Dzień później mężczyzna trafił do sieradzkiego zakładu karnego. W śledztwo zaangażowani byli zastrzeleni przez wartownika policjanci: Andrzej Werstak, Wiktor Będkowski i Bartłomiej Kulesza. Kiedy wieźli Tomasza Ch. na przesłuchanie, wartownik Damian C. ostrzelał ich samochód. Zdaniem informatora "DŁ", strażnik mógł działać na zlecenie zorganizowanej grupy przestępczej. Prokurator chciał przesłuchać jak najszybciej Tomasza Ch., który zdecydował się złożyć obszerne wyjaśnienia. Mogły one pomóc organom ścigania w rozpracowaniu gangu.
INTERIA.PL/PAP