ZHR kuźnią rządowych talentów
Szturmem biorą najważniejsze posady w państwie. Od kilku dni ich człowiek, Jan Dziedziczak, jest medialną twarzą gabinetu Jarosława Kaczyńskiego.
Jak przypomina "Super Express" w artykule "Harcerzyki Kaczyńskich", poprzedni rzecznik rządu, Konrad Ciesiołkiewicz, też wywodził się z tej samej organizacji - Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej.
- To, że tak wielu naszych druhów działa w sferze polityki, wynika z dwóch powodów - mówi "SE" Jan Dziedziczak, rzecznik rządu, instruktor ZHR. - Po pierwsze, to ideowość, oparta o konserwatywno-chrześcijańskie wartości. Po drugie, członkowie ZHR są uczeni samodzielności, odpowiedzialności i odporności na stres.
- I jeszcze jedno - dodaje Dziedziczak. - ZHR-owiec, podejmując się działalności społecznej, nie pyta o pieniądze.
Z ZHR wywodzą się m.in.: Paweł Wypych, wiceminister pracy, Piotr Łysoń, jeden z dyrektorów w Ministerstwie Rolnictwa, Paweł Poncyljusz, poseł, i Kazimierz Wiatr, senator - obydwaj z PiS.
- Nasi druhowie nie wiążą się tylko z PiS - zastrzega Tomasz Sulewski z naczelnictwa ZHR. Z ZHR wywodzi się Jan Pastwa, szef formalnie apolitycznego Urzędu Służby Cywilnej, i Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, popierany przez PO.
- Chęć zmiany świata na lepsze każe nam działać aktywnie. Także w polityce, która w naszym pojęciu powinna być po prostu pracą na rzecz zwykłych ludzi - deklaruje Marcin Jędrzejewski, przewodniczący ZHR.
Harcerze to oczko w głowie braci Kaczyńskich. Udowodnił to Lech, jeszcze jako prezydent stolicy, ściśle współpracując z harcerzami w przygotowaniach do otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego.