Wyższa szkoła zachwytu
Przygotowani, mądrzy, zdolni, zdyscyplinowani i dumni ze swych uczelni - tacy są studenci i ich nauczyciele w sondażu "Gazety Wyborczej". Ale gdy trzeba, połowa studentów ściąga, a co piąty kupiłby pracę magisterską, płacąc za nią 500 zł lub więcej.
Gazeta próbuje wyjaśnić dlaczego codzienna rzeczywistość szkół wyższych jest zupełnie inna niż w tym sondażu. Bo przecież prawda jest taka, że profesorowie chałturzą na potęgę, a w jednej ze szkół wykłady prowadził profesor nieboszczyk - nagrany na wideo.
"Optymizm sondażu uważam za nadmierny" - powiedział "GW" prof. Jerzy Błażejowski, przewodniczący Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego - "Gdyby te same pytania zadać absolwentom, odpowiedzi byłyby gorsze. Ponieważ doświadczyli już, jak studia przygotowały ich do pracy i gdzie mogli pracę znaleźć z dyplomem swojej uczelni. Co do wysokiego przygotowania studentów do zajęć, to prezentuję odmienne zdanie. Przygotowują się głównie do egzaminów, a i to pod przymusem".
Komentując wyniki sondażu pokazujące, że studenci chętnie zrezygnowaliby ze znacznej części zajęć (bez szkody dla studiów), a co piąty z nich kupiłby pracę magisterską, prof. Bogdan Wojciszke, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, mówi: "Wstrząsające. W Polsce słabo jest postrzegana etyka. Dla nas nienormalne jest tylko coś, co w sposób bezpośredni szkodzi komuś drugiemu. Ściągasz czy kupujesz pracę? Przecież nikt nie ponosi strat".
Wiwisekcja uczelni - w poniedziałkowej "GW".
INTERIA.PL/PAP