Trudno uwierzyć, ale jeszcze 60 lat temu naturalny gaz ziemny, rozpalający ostatnio polityczne emocje do białości, był uważany za surowiec o niewielkim znaczeniu, wręcz przeszkadzający w eksploatacji ropy naftowej. Metanu, który jest głównym jego składnikiem, używano w gospodarstwach domowych nieopodal pól gazowych, w znikomym stopniu interesowały się nim zakłady przemysłowe. Szybko się to zmieniło, gdy przekonano się o zaletach tego czystego paliwa i zaczęła rozrastać się sieć rurociągów. Intensywnie eksploatowane zasoby gazu już w latach 80. XX w. zaczęły się wyczerpywać, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Sięgnięto więc do głębokiego morza i pustyń polarnych. Jednak i to nie wystarczyło. Przypomniano sobie wówczas o tzw. niekonwencjonalnych zasobach gazu. Do najbardziej niezwykłych należą hydraty metanu - ogromne złoża wodnego lodu, w którego strukturze uwięzione zostały cząsteczki gazu; odkryto je na dnie wielu mórz i w obszarach polarnych (patrz: POLITYKA 19/06). Zasoby metanu z tego źródła zwielokrotniłyby globalne możliwości energetyczne. Niestety, eksploatacja metanowego lodu jest niezwykle trudna i ryzykowna. Łatwiejsze do uszczknięcia okazały się zasoby metanu uwięzionego w pokładach węgla kamiennego. Gaz z tego źródła wydobywa się w wielu miejscach na świecie, również w Polsce, chociaż wciąż na zbyt małą skalę w porównaniu do możliwości. Najnowsze źródła niekonwencjonalne to gaz zawarty w łupkach (shale gas) i gaz uwięziony w izolowanych porach skalnych (tight gas). O istnieniu takich złóż jeszcze kilka lat temu mało kto, nawet wśród specjalistów, u nas słyszał. Dzisiaj skupiają zainteresowanie inwestorów. Skąd w ogóle bierze się gaz? Aby powstało złoże gazu i ropy, musi zadziałać kilka czynników. Przede wszystkim potrzebna jest duża ilość gnijącej materii organicznej: glonów, planktonu, roślin, nie zaszkodzi dodatek szczątków ryb lub dinozaurów - nada się wszystko, co zawiera łańcuchy organiczne. Taki kompost powinien zostać szybko przykryty niezbyt grubą warstwą osadów mineralnych, najlepiej ilastych, zanurzony pod powierzchnię ziemi i podgrzewany geotermicznym ciepłem przez jakieś kilka milionów lat. W typowych warunkach najpierw wygotują się ciężkie frakcje ropy, potem coraz lżejsze, w końcu gaz ziemny. To, co powstaje w naftowej kuchni, jest lżejsze od otoczenia, wędruje więc ku powierzchni, dopóki nie natrafi na pułapkę - porowate skały, dobrze izolowane od góry warstwą skał nieprzepuszczalnych. W tym miejscu tworzy się złoże podobne do wielkiej gąbki nasyconej ropą i gazem.