Tybetańczycy mają się bawić na rozkaz
Tybetańczycy opłakują ofiary ubiegłorocznych protestów krwawo stłumionych przez Chiny. Tymczasem chińskie władze chcą zmusić ich do świętowania Nowego Roku. Pod kolbami bagnetów - akcentuje "Metro".
Doniesienia z Tybetu są bardzo niepokojące. Gazeta rozmawia na ten temat z Adamem Koziełem, ekspertem ds. Chin i Tybetu z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Według niego, chińskie władze ogłosiły Nowy Rok świętem państwowym, po raz pierwszy w historii Tybetu. Mieszkańcy dostali tydzień wolnego. Ludziom rozdawane są bony na zakupy i fajerwerki. Chiny chcą zmusić Tybetańczyków do świętowania pod bagnetami: ściągnięto masy wojska, przechodniów kontrolują uzbrojone patrole, na dachach budynków pojawili się snajperzy.
Tybet odcina się też od świata - właśnie przestał działać internet i telefony komórkowe. Chiny boją się zamieszek, podobnych do zeszłorocznych. Bo z kolei 10 marca przypada 50. rocznica powstania tybetańskiego przeciwko chińskiej okupacji.
INTERIA.PL/PAP