Była wicepremier zapowiadała, że decyzję o ewentualnym powrocie do rządu ogłosi w sobotę. Tak się jednak nie stało. Powód? W miniony czwartek wieczorem dowiedziała się, że w sobotę nie spotka się z braćmi Kaczyńskimi i, wbrew swoim oczekiwaniom, nie otrzyma tego dnia nominacji na stanowisko wicepremiera i ministra finansów - pisze "Życie Warszawy". Zobacz nasz raport specjalny "Zyta Gilowska wraca do rządu?" Według "ŻW", premier poprzez pośredników naciskał, by, mimo to, Gilowska ogłosiła powrót do rządu już w sobotę. - Nie było jej to jednak na rękę, bo nie zamierzała mówić "tak" w ciemno i być w rządzie tylko figurantem. Chciała najpierw porozmawiać o warunkach pracy i przedstawić swoje oczekiwania personalne - relacjonowała "ŻW" osoba z otoczenia Gilowskiej. Jak ustalił dziennik, chodzi o usunięcie z Ministerstwa Finansów wiceministra Jarosława Nenemana, którego Zyta Gilowska niezbyt ceni jako fachowca. Była wicepremier stanowczo sprzeciwia się również nominacji Cezarego Mecha na szefa Komisji Nadzoru Finansowego - stworzonego przez PiS superurzędu, który ma zastąpić m.in. dotychczasowe organy nadzoru nad bankami, giełdą i ubezpieczeniami. Nieoficjalnie mówi się, że szef KNF będzie miał większe wpływy niż szef resortu finansów. Tymczasem Gilowska jest z Mechem skonfliktowana i, jeszcze będąc w rządzie, dawała sygnały, że nie zgodzi się, by to on objął tak prestiżowe stanowisko. Była wicepremier chce natomiast, by szefem KNF został młody ekonomista Tomasz Simkiewicz. Premier nie ukrywa irytacji zachowaniem Gilowskiej. - W PiS już słychać głosy, że pani profesor jest nieprzewidywalna. To osłabia jej pozycję negocjacyjną - mówi "ŻW" jeden z posłów tej partii. Wejście Gilowskiej do rządu dodatkowo komplikuje również to, że we wtorek gabinet Kaczyńskiego ma przyjąć wstępne założenia budżetowe. A to oznacza, że nowa minister nie będzie miała w tej sprawie praktycznie nic do powiedzenia - zaznacza "ŻW".