To pachnie więzieniem
Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy zakończyła już, trwające od ponad 3 lat śledztwo w sprawie tzw. afery perfumowej. Na ławie oskarżonych zasiądzie siedmiu mężczyzn, związanych ze spółkami "Atrox" i "Dezire" - zapowiada "Gazeta Pomorska".
Zarzuty nielegalnego wprowadzania na rynek wód toaletowych w Polsce i na terenie Europy Zachodniej postawiono Romualdowi D., Tomaszowi G., Zbysławowi G., Romanowi K., Eugeniuszowi J., Januszowi S. i Markowi P., związanymi ze spółkami, które od 1997 roku wytwarzały na zlecenie bydgoskiego Unilevera wody toaletowe "Axe", "Denim" i "Brut". Kiedy w 2001 roku firma rozwiązała ze spółkami umowę, produkcję kontynuowano nielegalnie.
- Unilever nakazał zniszczenie pozostałości po produkcji perfum i zablokował kontakt handlowy z dostawcą odczynnika zapachowego. To nie stanowiło przeszkody dla firm, które zlikwidowały zaledwie część komponentów i weszły we współpracę z innymi wytwórcami chemikaliów i producentami opakowań - mówi prokurator Wiesław Giełżecki.
Na pierwszy trop afery wpadli holenderscy celnicy, którzy zarekwirowali dwie ciężarówki z podrabianymi wodami. Później sprawą zajęli się śledczy, którzy ustalili, że przez dwa lata "Atrox" i "Dezire" wprowadziły na rynek ponad 3,5 miliona opakowań wód, na których zarobiły 11 milionów 490 tysięcy złotych. Unilever SA swoje straty oszacował na około 20 milionów złotych. Oskarżonym grozi do 5 lat więzienia.
INTERIA.PL/PAP