Paweł Wawrzecki powiedział gazecie, że najchętniej do tragedii sprzed 42 lat już by nie wracał. Mimo to z drżącym sercem zasiądzie przed telewizorem. Ojca doskonale pamięta. Wpływowy dyrektor Miejskiego Handlu Mięsem, nadzorował miejskie sklepy. Do partii trafił donos informujący o łapówkarstwie i układach między dyrektorami a kierownikami warszawskich sklepów mięsnych. W wyniku śledztwa na ławę oskarżonych w pokazowym, szybkim procesie trafia m.in. Stanisław Wawrzecki, ważny partyjny dyrektor. Partii zależy na spektakularnym wyroku, bo muszą być winni tego, że sklepy świecą pustkami. Spektakl precyzyjnie obnaża mechanizmy komunistycznej władzy, a przede wszystkim wzrusza. W wielu scenach pojawia się żona głównego oskarżonego oraz jeden z jego trzech synów, który nie odstępuje matki na krok. Razem szlifują sądowe korytarze, błagając o widzenie z ojcem. Widzimy syna na sali sądowej, gdy słyszy, jak sędzia Roman Kryże skazuje mu ojca na śmierć. Czy tak było w rzeczywistości? Trudno powiedzieć. Paweł Wawrzecki do tamtych wydarzeń nie chce wracać.