Tak pakuje minister
Dwa razy w tygodniu wpada na siłownię, bo to go relaksuje. A w czasie kilkunastokilometrowych biegów myśli mu się najlepiej. Tak odpoczywa Aleksander Szczygło, minister obrony, czytamy w "Super Expressie".
Krótko cieszyli się ci, którzy sądzili, że wraz z odejściem Radosława Sikorskiego w resorcie obrony znowu, będzie można popuszczać pasa i zapuszczać brzuszki. Sikorski kazał, by egzamin z wychowania fizycznego dla żołnierzy był obowiązkowy i sam publicznie demonstrował sprawność fizyczną. - Nie wiem, czy wystartuję w tym egzaminie? Dbam o kondycję dla własnej satysfakcji. Ale zobaczymy... - mówi "SE" minister Szczygło.
Z robieniem brzuszków czy podciąganiem się na drążku nie ma problemów. Gorzej z biegiem na trzy kilometry - Mam taką trasę w pobliżu mojego domu, której przebiegniecie zajmuje mi 45 minut. Ale nie biję rekordów. Bieganie po prostu mnie odpręża - przekonuje Szczygło.
Przyznaje jednocześnie, że od lat bezskutecznie walczy z nałogiem palenia. - Jak wreszcie rzucę papierosy będę na pewno sprawniejszy fizycznie - zapowiada minister. Regularnie zaczął biegać na pierwszym roku studiów. - A to dlatego, że nie chciało mi się chodzić na zajęcia z wychowania fizycznego. Wolałem biegi. I tak mi już zostało - wspomina swój pierwszy prawdziwy kontakt ze sportem.
Siłownię ma minister niedaleko swojego mieszkania. Za to niezbyt często zagląda do tej, którą urządzono w siedzibie resortu obrony. Pewnie dlatego, że ta ministerialna jest wyposażona skromniej niż większość osiedlowych.