Na rozmowę o pracy przy rozpoznawaniu ofiar zdecydował się po dwóch i pół roku od katastrofy. Potwierdził, że ciało Pierwszej Damy zostało zidentyfikowane jako jedno z pierwszych, a on był przy tej identyfikacji. "Jej ciało było w całości, ale twarz była bardzo zniekształcona" - wspomina. Przyznał, że przy rozpoznaniu ciała prezydentowej istotnym elementem okazał się jej pierścionek, który po opisie, podczas rozmowy telefonicznej, rozpoznała garderobiana Marii Kaczyńskiej. Dymitr Książek przyznał w rozmowie z "Wprost", że polscy patomorfolodzy nie byli przez Rosjan dopuszczani praktycznie do żadnych czynności. Lekarz opowiedział o szokujących zachowaniach Rosjan. "W trumny wsadzano czarne worki. I teraz już nie można uwierzyć, że do tych trumien wkładano właściwe ciała. Nikt tego nie sprawdzał. Na kanapie wśród tych worków siedziało trzech typków. Coś pili, jedli kanapki z kiełbasą, a potem wstawali i pakowali do trumien". Jak przyznał lekarz, tych "pakowaczy" nikt nie pilnował. Lekarz ujawnia szokujące informacje o zachowaniu Rosjan Do wstrząsających scen dochodziło też przy przekazywaniu trumien polskiej stronie. "Kiedy trumnę lakowano, to w sali Rosjanie zrobili granicę polsko-rosyjską". To był kosmos. Po jednej stronie siedziała rosyjska celniczka, po drugiej byliśmy my. Wszyscy. Po zalutowaniu trumna trafiała na polską stronę. Ale rozpętała się kompletna awantura, bo rodziny chciały wkładać do trumien święte obrazki, modlitewniki i różańce. Rosjanie nie chcieli się na to zgodzić. To było straszne, oburzające. Politycy wymogli na Rosjanach, by na to pozwolili - relacjonuje we "Wprost" Książek.