Rozmówca tygodnika wyjaśnił, co spowodowało, że po tak długim czasie przerwał milczenie i że od samego początku wiedział, że będą ekshumacje. - O tym, co widzieliśmy w Moskwie, nie mówiliśmy nic przez dwa i pół roku. Tak się umówiliśmy. Nawet razem z kumplami, z ratownikami o tym nie rozmawialiśmy. Kiedy wróciłem do domu 15 kwietnia, powiedziałem żonie, że jeszcze wszystkich będą ekshumować - podkreśla w rozmowie z "Wprost" Książek. Jednocześnie przyznaje, że zarówno on sam, jak i towarzysząca mu ekipa: dwóch doktorów, dwóch pielęgniarzy i dyrektor - polecieli do Moskwy w przekonaniu, że będą zajmowali się rodzinami ofiar. Nie wiedzieli, że będą uczestniczyć w sekcjach zwłok. - Ekipa naszych patomorfologów liczyła w sumie pięć osób. Oni wszyscy lecieli z myślą, że włączą się w pracę z Rosjanami i kiedy wieczornym samolotem przylecą rodziny, to wszystkie ciała będą gotowe do okazania, do identyfikacji. Mówiło się, że rodziny będą wchodziły, rozpoznawały, wychodziły i wracały do Polski - relacjonuje. Ostatecznie okazało się, że uczestnictwo polskich specjalistów w sekcjach okazało się problemem. - Oni byli poinformowani, że będą pomagali w sekcjach, w pobieraniu materiału genetycznego, w identyfikacjach. To są specjaliści wysokiej klasy, a okazało się, że Rosjanie do niczego nie dopuszczają - akcentuje w rozmowie z "Wprost" Książek. "Żadna z rodzin nie może być pewna" Przypomnijmy, że wątpliwości co do tego, czy w trumnach leżą ciała ich bliskich mają krewni ofiar katastrofy. - Będziemy masowo występować z wnioskami o kolejne ekshumacje i badania sekcyjne - zapowiedział brat jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej Dariusz Fedorowicz. - Ostatnie bulwersujące fakty powodują, że żadna z rodzin nie może być pewna, czy pochowała swoich najbliższych - tłumaczył Fedorowicz w imieniu rodzin. Jak zapowiedział, rodziny będą występować z wnioskami o kolejne ekshumacje i badania sekcyjne. doszło do zamiany tych ciał. - Nie po to, aby sprawdzić, kto został pochowany, ale, by uzyskać miarodajny materiał dowodowy co do przebiegu katastrofy i przyczyn śmierci naszych bliskich - argumentował Fedorowicz. Zapowiedział też, że rodziny będą uprawomocniać swoich przedstawicieli prawnych do reprezentowania przed prokuraturą i sądami. Powtórzył także wniosek, by do badań ciał ofiar katastrofy smoleńskiej dopuszczani byli międzynarodowi eksperci. Doszło do zamiany ciał Dodajmy, że w połowie września prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich była Anna Walentynowicz; drugą - według informacji medialnych - Teresa Walewska-Przyjałkowska. Powodem ekshumacji były wątpliwości, czy ciała te nie zostały ze sobą zamienione. Badania genetyczne jednoznacznie wskazały, że tak się stało.