Jak to się stało, że premier zgodził się rozmawiać z biznesmenem zarabiającym na państwowych kontraktach? - zastanawia się gazeta. Do Kancelarii wprowadziła Wojterkowskiego posłanka PO Iwona Guzowska. Jak zaobserwowali dziennikarze "SE", przyjechała razem z nim nowiutkim aston martinem wartym - bagatela - 1,5 miliona złotych! Oboje z bukietami kwiatów bez przeszkód weszli do gmachu Kancelarii, a potem do gabinetu premiera. Ludzie związani z Kancelarią podejrzewają, że ktoś nadużył zaufania Donalda Tuska. - Byliśmy u premiera, aby porozmawiać z nim o serii szkoleń w ramach kampanii społecznej "Kocham. Nie biję", która ma przekonać Polaków, że trzeba reagować, gdy słyszymy za ścianą płacz dziecka. Pan Wojterkowski jest autorem tej kampanii - mówi "Super Expressowi" posłanka Guzowska, która od dawna zabiegała o to spotkanie u premiera i nie widzi w swoim zachowaniu niczego niestosownego. Jak sprawdził "SE" Konrad Wojterkowski rzeczywiście założył fundację, która ostatnio zaangażowała się w walkę z przemocą domową. Jednak jego głównym zajęciem jest zarządzanie przynoszącą ogromne zyski spółką informatyczną MCSI Group, zajmującą się m.in. dostawą sprzętu komputerowego i oprogramowania dla administracji rządowej. Spółka pod koniec ub. roku wygrała przetarg na dostawę komputerów dla Służb Kontrwywiadu Wojskowego. A wcześniej wraz ze spółką Betacom zdobyła dwa kontrakty na dostawę sprzętu komputerowego dla Ministerstwa Edukacji Narodowej za ponad 90 mln zł. Wojterkowski zapewnił, że nie rozmawiał z premierem o interesach. Poruszał wyłącznie tematy związane z kampanią społeczną. O wizytę milionera u premiera "Super Express" zapytał współpracowników Donalda Tuska, jednak do zamknięcia środowego numeru nie otrzymał odpowiedzi.