Pod hasłem: Stop przemocy!
Wszyscy są zgodni co do tego, że w Polsce istnieje przemoc domowa. Różnią się jednak poglądami, jak jej zaradzić.
Na początku lutego tego roku, po przeszło 10 miesiącach prac nad projektem, Sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny przyjęła nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Na początku marca decyzją Sejmu budząca kontrowersje ustawa wróciła do komisji. Przyjrzyjmy się, co nas czeka, jeśli ustawa zostanie znowelizowana według obecnego projektu.
Żona zostaje w domu
Projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie wprowadza wiele nowych rozwiązań. Dzięki wnioskom ze strony służb zajmujących się przypadkami poważnej przemocy w rodzinie zaproponowano izolację jej sprawców.
Przepis, który wprowadza projekt ustawy, daje możliwość zastosowania przez prokuratora środka zapobiegawczego, jakim jest nakaz opuszczenia lokalu, jeżeli zachodzi obawa ponownego popełnienia przestępstwa z użyciem przemocy. W praktyce takie sytuacje mają miejsce najczęściej z udziałem pijących mężczyzn.
- Do tej pory to pobita żona uciekała z mieszkania. Wprowadzono takie rozwiązanie, ponieważ uznano, że aby powstrzymać znęcanie się nad rodziną, trzeba odseparować sprawcę. To, moim zdaniem, dobre rozwiązanie - stwierdza w rozmowie z "Przewodnikiem" poseł Adam Śnieżek z PiS, członek sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Wśród innych zmian zaproponowanych w projekcie nowelizacji ustawy znajdują się również te dotyczące rozwoju profilaktyki zapobiegania przemocy. Gminy oraz samorządy wojewódzkie będą miały obowiązek opracowywania i realizacji programów przeciwdziałania przemocy. Przewiduje się, iż nadzór i kontrolę nad zadaniami samorządów w tym obszarze będzie sprawował wojewoda, m.in. powołując wojewódzkiego koordynatora.
- Musimy mieć świadomość, że pociągnie to za sobą powstanie całej administracji. Praktyka pokaże, na ile są to stanowiska potrzebne - zauważa Adam Śnieżek. - Niestety, w ustawie nie ma nic na temat powstrzymywania przemocy w mediach, która jest jednym z głównych czynników złego oddziaływania na młodzież - dodaje poseł PiS.
Sąsiedzkie donosy
Należy pamiętać, że podstawową ideą wprowadzonej nowelizacji ustawy jest większa pomoc ofiarom przemocy w rodzinie. Kiedy jednak przyjrzymy się kilku kolejnym propozycjom zawartym w projekcie, nasz optymizm dotyczący czekających nas zmian prawnych w tym zakresie zapewne zmaleje.
Projekt przewiduje np. utworzenie w gminach siedmioosobowych zespołów interdyscyplinarnych, które miałyby rozpatrywać zgłoszone przypadki przemocy w rodzinie. W ich skład mają wejść m.in.: pracownik socjalny, policjant, lekarz, kurator sądowy i pedagog.
- Te zespoły mają zapisany w ustawie szereg uprawnień, przede wszystkim do zbierania "wrażliwych" danych o rodzinie dotyczących np. stanu zdrowia czy nałogów i to bez zgody sądu - mówi poseł Śnieżek.
Informacje te będą zbierane na podstawie zgłoszeń składanych chociażby przez sąsiadów, którzy zauważą kłótnię w rodzinie, nawet wbrew woli zainteresowanych. Prawnicy kwestionują tę propozycję, uznając ją za naruszającą prawo do prywatności i za niezgodną z Konstytucją RP.
Czym jest klaps?
Jedną z ważniejszych propozycji projektu jest przepis, na podstawie którego pracownik socjalny będzie mógł natychmiast zabrać dziecko z domu, w którym w wyniku przemocy zagrożone jest jego życie lub zdrowie. Odebrania dziecka będzie mógł dokonać przy udziale pracownika służby zdrowia lub policjanta, a w ciągu 24 godzin zobowiązany jest zawiadomić o tym sąd rodzinny.
Czy czasem dajesz dziecku klapsa?
- Moim zdaniem pracownicy socjalni w Polsce nie są przygotowywani do podejmowania tak istotnych decyzji - stwierdza poseł Śnieżek. - To jest rozwiązanie zbyt daleko idące. Upatruję tutaj niebezpieczeństwa, zwłaszcza w sytuacji rozpadającej się rodziny, kiedy to małżonkowie będą przy pomocy pracownika socjalnego "wyrywali" sobie dziecko - mówi parlamentarzysta, dodając, iż obawia się, że może także dochodzić do sytuacji zabierania dzieci z powodu biedy w rodzinie.
Kolejne proponowane rozwiązanie to wyraźny, dobitny zakaz "stosowania kar cielesnych, zadawania cierpień psychicznych i innych form poniżania dziecka". - Istnieje obawa, że zwykły klaps zostanie potraktowany jako stosowanie kary cielesnej i mogą się zdarzać zgłoszenia takich sytuacji. Co więcej, można się spodziewać, że tak jak w krajach zachodnich, same dzieci, zwłaszcza zbuntowane nastolatki, będą donosić na swoich rodziców - opowiada poseł Śnieżek.
Zakneblować katolików
Czy więc także w Polsce rodzice zakazujący dzieciom np. kontaktu z rówieśnikami, którzy ich zdaniem mają na nie zły wpływ, uznani zastaną za winnych psychicznego znęcania się nad nimi?
- Jeśli "narzucanie poglądów", "krytykowanie zachowań seksualnych" albo "ograniczanie kontaktów" ma być przemocą, to każda rodzina katolicka jest patologiczna i nie ma prawa wychowywać własnych dzieci. Podobnie zresztą, jak każda rodzina niekatolicka, która poza żywieniem i dachem nad głową, chce zapewnić dziecku wychowanie, uczyć je różnicy między dobrem a złem, tak jak od wieków dzieje się we wszystkich kulturach - tłumaczy w rozmowie z "Przewodnikiem" Joanna Najfeld, publicystka i feministka pro-life.
- Ta ustawa to bezprecedensowy zamach na prawa dzieci i rodziców - podkreśla, dodając, że praktycznie obala ona koncept praw rodzicielskich, czyniąc dzieci własnością państwa, do dowolnej dyspozycji urzędników. - Przypomina to sowieckie metody totalitarnej kontroli i inwigilacji rodzin. Jeśli ustawa wejdzie w życie, będzie szczególnie groźna dla konserwatystów aktywnych w przestrzeni publicznej, skutecznie ich kneblując - uważa Najfeld.
Przekonuje, że "lewicowi ekstremiści" nie będą musieli "terroryzować katolików" procesami przeciw wolności słowa. - Konserwatyści sami będą bali się publicznie wyznawać poglądy na seksualność, bo krytykowanie pewnych zachowań to według ministerstwa dowód na maltretowanie własnych dzieci - ostrzega publicystka.
Cóż więc pozostaje w tej sytuacji nam, katolikom? Kiedy nasi przedstawiciele przygotowują szkodliwe projekty ustaw, powinniśmy protestować. - Protesty społeczne są bardzo ważne, ponieważ oddziałują na rząd i parlamentarzystów - przekonuje poseł Śnieżek. Pod ich wpływem zarówno Sejm, jak i Senat mogą jeszcze wprowadzić korzystne zmiany do projektu ustawy. Jest więc jeszcze cień szansy...
Kamila Tobolska