Samorządowiec pojechał do Smoleńska z dwudniową wizytą, by w imieniu Warszawy podpisać nową umowę o współpracy między oboma miastami. Po części oficjalnej, wraz z grupą urzędników udał się na miejsce katastrofy Tu-154M. Polską delegację zaczepił miejscowy rolnik. Pochwalił się urzędnikom, że ma części wraku. Zaprowadził ich do oddalonych o kilometr garaży, gdzie w smrodzie, brudzie i pośród walających się narzędzi, leżało kilka worków ze szmatami. Były tam m.in. strzępy ubrań ofiar katastrofy. Właściciel garażu pokazał Polakom jeszcze fragment biało-czerwonego poszycia tupolewa i mniejsze fragmenty jego wyposażenia. "Ten mężczyzna powiedział nam, że odkupił to od zbieraczy złomu, bo zorientował się, że to szczątki samolotu" - powiedział "Super Expressowi" Piotr Guział, który sfotografował to znalezisko. Więcej na ten temat czytaj w "Super Expressie"