Pirotechnik, były BOR-owiec: Spektrometry nie "wariują"
"Przed startem samolotu, w ramach prowadzenia rozpoznania pirotechnicznego na pokładzie, dokonuje się rozpoznania również z użyciem psa służbowego do wyszukiwania materiałów wybuchowych. Gdyby na tych fotelach pasażerskich były ślady trotylu, pies by te miejsca zaznaczył. Takie wydarzenie powinno zostawić ślad w dokumentacji Biura Ochrony Rządu" - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" mjr. rez. Robert Terela, pirotechnik, były funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu.
To jego odpowiedź na pytanie, czy to możliwe, by ślady materiałów wybuchowych pochodziły z wylotów tupolewa do strefy działań wojennych m.in. do Afganistanu.
Pytany, czy pobrane próbki z namiotów z PCV będą dawały taki sam wynik pozytywny, jak próbki z materiałem wysokoenergetycznym, mjr Terela odpowiada: "Niejednokrotnie zbierałem próbki z różnych tworzyw, w tym także z PCV, i nie miałem wtedy pozytywnych wyników, czyli takich, jak w przypadku materiałów wybuchowych. Gdy nie było w próbce określonych cząstek, to ich po prostu nie było. Próbki z PCV w żaden sposób nie dawały wyników pozytywnych".
Jego zdaniem spektrometry nie mogą "zwariować", przekraczając swoją skalę od nadmiaru śladu pewnych materiałów w próbkach. "Nie ma czegoś takiego jak przekroczenie skali. Spektrometr nie bada wartości ilościowych związku. Stwierdzenia o przekroczeniu skali są nieprawdziwe. Urządzenie może się co najwyżej - jeżeli będzie zbyt duża próbka danych cząstek czy w ogóle jakichkolwiek cząstek - 'zapchać'. Jeżeli próbki pobrane do badania spektrometrem dają wynik pozytywny, świadczy to o tym, że rzeczy, elementy, z których pobrano próbki, miały kontakt ze wskazanymi związkami" - mówi "Naszemu Dziennikowi" Terela.