Ten prominentny działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego został odwołany 4 września, gdy media, m.in. "Newsweek", ujawniły, że w kierowanych przez niego instytucjach (szefował też Funduszowi Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników) szerzy się nepotyzm i kumoterstwo, a do organizacji związanych z liderami ludowców szerokim strumieniem płyną pieniądze. Do dziś minister rolnictwa wraz z premierem nie wyznaczyli następcy Kwaśnickiego. Tymczasem w systemie wewnętrznym, gdzie publikowane są zarządzenia prezesa KRUS, pojawiają się nowe dokumenty sygnowane przez niego rzekomo 3 września 2008 roku. - Zostały one spreparowane i antydatowane już po jego dymisji - zapewniają pracownicy rolniczej ubezpieczalni. Jako dowody zgromadzili fotografie wszystkich podejrzanych zmian w ewidencji dokumentacji tej instytucji. Dotychczas każde zarządzenie prezesa KRUS było wprowadzane do wewnętrznego systemu najpóźniej następnego dnia od złożenia przez niego podpisu. To o tyle istotne, że większość zarządzeń wchodzi w życie z chwilą podpisania, więc pracownicy KRUS powinni o nich wiedzieć. W dniu dymisji Kwaśnickiego dokument nr 138 z 18 sierpnia 2008 roku był ostatnim zarejestrowanym. Sytuacja się zmieniła, gdy w sieci KRUS pojawiły się zarządzenia nr 139 i 140. Choć pracownica zaznaczyła moment wprowadzenia do systemu - 22 września - same zarządzenia opatrzono datą 3 września i podpisem urzędującego jeszcze wówczas prezesa Kwaśnickiego. Dlaczego więc wprowadzono je do systemu pod koniec września? - zastanawia się "Newsweek". Według pracowników KRUS dopiero wtedy dokumenty zostały podpisane przez odwołanego już prezesa, a za ich przygotowanie odpowiadał zastępca dyrektora organizacyjno-prawnego Wiesław Zawiślak. W rozmowie z "Newsweekiem" zaprzecza, że woził Kwaśnickiemu do podpisu jakiekolwiek papiery po odwołaniu ze stanowiska szefa KRUS. - Po dymisji nie podpisywałem już żadnych dokumentów Kasy - zapewnia nas także sam Kwaśnicki. Obaj mówią, że nie przypominają sobie okoliczności powstania wspomnianych zarządzeń. Czyżby nie pamiętali, że właśnie te dokumenty otworzyły drogę do synekur zaufanym ludziom Kwaśnickiego? Zarządzenia utworzyły bowiem stanowiska wicedyrektorów oddziałów KRUS w Zielonej Górze i Bydgoszczy. Pierwszą z posad objął znajomy eksprezesa z jego rodzinnych stron, również działacz PSL, Marek Majcher. Przed podjęciem pracy w KRUS był kierownikiem działu przyjęć towaru hipermarketu Carrefour Jelenia Góra. Nie tylko zarządzenia nr 139 i 140 wywołały podejrzenia, że są spreparowane. Pracownicy KRUS wskazują także na serię zmian w numeracji porządkowej ewidencji dokumentów oraz kolejne papiery opatrzone podpisem byłego prezesa, które trafiały do wewnętrznej sieci kilkanaście dni po dymisji Kwaśnickiego. Na niektórych brakuje imiennych pieczątek, choć dotychczas na tego rodzaju dokumentach przybijano takie stemple. - Pieczątki te prezes musiał zdać w dniu odejścia ze stanowiska, więc nie mogły być używane po jego dymisji - tłumaczy pracownik KRUS. I dodaje, że niektóre pojawiające się zarządzenia nie są opiniowane przez radców prawnych, choć nakazują to wewnętrzne procedury KRUS. Prawo prawem, a dyrektorzy muszą być z naszego rozdania, podsumowuje "Newsweek".