Obraz Matki Bożej Katyńskiej
Obraz Matki Bożej Katyńskiej został zniszczony w katastrofie prezydenckiego samolotu - taka informacja pojawiła się w mediach krótko po tragedii.
Wizerunek, który jak żaden inny kojarzy się z mordem na polskich oficerach w Katyniu. Przestrzelona naga czaszka, którą tuli Matka Boska, w sposób niezwykły nawiązuje do mordu katyńskiego.
O to, by Matka Boska Katyńska "uczestniczyła" we wszystkich uroczystościach upamiętniających śmierć 20 tys. oficerów, dbał zmarły przed trzema laty ksiądz prałat Zdzisław Peszkowski. Wieloletni kapelan Rodzin Katyńskich cudem przeżył pobyt w obozie w Kozielsku. Jak wielokrotnie opowiadał, to właśnie modlitwa do Matki Boskiej dodawała mu otuchy i pozwoliła uniknąć śmierci w Katyniu.
Na tegoroczne uroczystości obraz i stułę księdza Peszkowskiego miała zawieść Teresa Walewska-Przyjałkowska - wiceprezes Fundacji "Golgota Wschodu". To właśnie fundacja opiekowała się obrazem po śmierci księdza. - Pani Teresa praktycznie nie rozstawała się z obrazem. Zabierała go na wszystkie uroczystości związane z Katyniem - opowiada Anna Pietraszek z zarządu fundacji. - Tym razem też miała zabrać go na uroczystości do Katynia. A była zaproszona na pokład prezydenckiego samolotu. Kiedy więc usłyszeliśmy tą straszną wiadomość o katastrofie prezydenckiego samolotu byliśmy przekonani, że obraz został bezpowrotnie zniszczony. To był dla nas straszny cios nie tylko zginęło tylu wspaniałych ludzi, w tym tak bliska nam Teresa ale też wizerunek Matki Bożej, który otaczany był tak wielką czcią - dodaje.
Znak Opatrzności
Na szczęście jednak obraz wcale nie został zniszczony w katastrofie. - Kiedy przyszliśmy do siedziby fundacji okazało się, że obraz znajduje się na swoim stałym miejscu przygotowany do podróży. Nie wiem dlaczego ostatecznie Teresa nie zabrała ze sobą wizerunku Matki Boskiej Katyńskiej. Może nie zdążyła albo w ostatniej chwili się rozmyśliła. Wierzę, że jest to jakiś znak od Bożej Opatrzności. Dzięki temu obraz będzie mógł dalej pielgrzymować po świecie by przypominać o wszystkich, którzy zginęli w Katyniu - mówi Anna Pietraszek.
Historia obrazu
Skąd się w ogóle wziął ten wizerunek? Obraz, który miał dotrzeć do Katynia, powstał 20 lat temu. Jego dokładną i - jak się okazało - jedyna ikonografię, wykonał Tomasz Płatek. - Obraz powstał na wyraźne życzenie księdza prałata Peszkowskiego, który pragnął by powstał taki wizerunek. Za wzór posłużyła grafika przedstawiająca Matkę Bożą tulącą w swoich ramionach przestrzeloną czaszkę - opowiada Anna Rastawicka z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. Obraz został poświęcony w 1996 roku przez Jana Pawła II kiedy przyjechała do niego Pielgrzymka Rodzin Katyńskich. - Od tej chwili obraz cały czas podróżował z księdzem prałatem Peszkowskim. Odwiedził wiele zakątków na całym świecie i w Polsce. Wiele osób zaczęło się do niego modlić - opowiada Rastawicka. Teraz jego zdjęcie wykorzystane zostało m.in. na okładce biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej.
Obraz zdobył tak dużą sławę iż doszło nawet do tego, że zaczęto błędnie podawać informacje jakoby był to wizerunek, który został namalowany przez polskich więźniów w Kozielsku i później został cudownie ocalony. - To jest zupełnie niemożliwe biorąc pod uwagę choćby fakt, że na obrazie Matka Boska trzyma przestrzeloną czaszkę. A przecież właśnie w ten sposób zostali zamordowani polscy oficerowie. O tym, że tak się stanie nie mogli wiedzieć jednak więźniowie obozów. To pokazuje, że obraz musiał powstać później - mówi dr Witold Wasilewski z warszawskiego IPN.
Dwa obrazy więźniów
W rzeczywistości więźniowie obozu w Kozielsku stworzyli nawet dwa obrazy. Często one również są określane jako Matka Boska Katyńska. Ich historia jest zresztą niesamowita. Wykonanie obrazu było o tyle utrudnione, że Sowieci zgodnie ze swym regulaminem obozowym nie dawali jeńcom dostępu ani do farb, ani do ołówków kolorowych. Podczas nakazanych przez władze obozowe porządków na strychu poklasztornym jeńcy znaleźli kilka suchych desek z dawnego prawosławnego ikonostasu. Deska została oheblowana przez gen. W. Przeździeckiego. Na rozciętej na pół lipowej desce powstały dwa bliźniacze obrazy Matki Bożej Kozielskiej: obraz olejny namalowany przez porucznika Michała Siemiradzkiego (bratanka znanego malarza polskiego Henryka Siemiradzkiego) oraz płaskorzeźba w drewnie dłuta porucznika Tadeusza Zielińskiego. Obydwa bliźniacze obrazy zostały następnie konspiracyjnie (z obawy przed konfiskatą przez administrację sowiecką) poświęcone przez księdza kapelana Nikodema Dubrówkę w jego celi w Wielką Sobotę 1941 roku.
Płaskorzeźba por. Zielińskiego została nazwana obrazem Matki Bożej Kozielskiej. Na drugiej połowie deski por. Michał Siemiradzki namalował obraz Najświętszej Maryi Zwycięskiej Różańcowej.
Oba obrazy odbyły długą wędrówkę, towarzyszyły polskim żołnierzom w ich tułaczce, na polu bitwy, na emigracji.
Płaskorzeźba dłuta por. T. Zielińskiego została wywieziona z obozu w Kozielsku, ukryta za podwójnym dnem walizki pułkownika Adama Kosiby. Pierwszy raz oficjalnie, uroczyście w ołtarzu polowym ukazała swe oblicze Matka Boska Kozielska podczas Mszy św. odprawionej przez ks. płk. Franciszka Tyczkowskiego 25 sierpnia 1941 r. w Griazowcu koło Wołogdy. W tym dniu przybył tam z Moskwy, z więzienia, gen. Władysław Anders. Obraz przeszedł cały szlak bitewny wraz z armią gen, Andersa. Przed tym wizerunkiem były odprawiane Msze św. podczas bitwy o Monte Cassino. Po demobilizacji 2. Korpusu obraz znalazł się w Anglii, nazywanej wtedy przez Polaków Wyspą Utraconej Nadziei. W londyńskim kościele św. Andrzeja Boboli wysłuchiwał modlitw polskich emigrantów". Znajduje się zresztą w tym kościele po dziś dzień. 8 czerwca 1997 r. na krakowskich Błoniach Jan Paweł II ukoronował wizerunek Zwycięskiej Matki Bożej Kozielskiej. Po nałożeniu koron powiedział: "Ta płaskorzeźba, wykonana w obozie jeńców, z którego prawie wszyscy zginęli w Katyniu, przypomina tragiczne wydarzenia ostatniej wojny (...). Niech cześć oddawana w tym Kozielskim Wizerunku nie tylko przypomina przeszłość, ale umacnia wiarę współczesnej Polonii i emigracji".
Obraz olejny Matki Bożej Różańcowej wydostał się szczęśliwie z obozu i przez półwysep Kola na północy Rosji już po amnestii dla Polaków ogłoszonej na mocy układu pomiędzy premierem gen. Sikorskim a ambasadorem ZSRR w Wielkiej Brytanii Majskim trafił do formowanej w Tatiszczewie 5. Dywizji Kresowej. Wraz z żołnierzami tej dywizji również trafił w końcu do Anglii. W 2002 roku wrócił do Polski i znajduje się obecnie w kościele św. Andrzeja Boboli w Warszawie. - To niesamowite, że oba te cudowne wizerunki Matki Bożej znalazły się w końcu w kościołach poświęconych temu samemu patronowi. Wielkiemu polskiemu świętemu - uważa Rastawicka.
"Rzeczpospolita"
INTERIA.PL/PAP