Nie podawaj dziecku aspiryny!
Nieprawidłowe stosowanie leków naraża maluchy na poważne powikłania, a nawet śmierć - alarmują specjaliści. Pisze o tym dzisiejsze "Życie Warszawy".
Popularna polopiryna, aspiryna i pyralgina to często nadużywane medykamenty w leczeniu dzieci poniżej 12. roku życia - wynika z raportu Ośrodka Monitorowania Niepożądanych Działań Leków w Krakowie.
Kwas acetylosalicylowy (aspiryna, polopiryna) i metamizol (pyralgina) to powszechnie stosowane leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe. Nie można ich jednak podawać pacjentom poniżej 12. roku życia, o czym informują załączone do preparatów ulotki. Okazuje się jednak, że nie zawsze zwracają na to uwagę lekarze, a często nie wiedzą też o tym rodzice i narażają dzieci na poważne powikłania - akcentuje gazeta.
Specjaliści ostrzegają, że stosowanie aspiryny, polopiryny i pyralginy u dzieci, które nie ukończyły 12. roku życia, może wywołać ciężkie działania niepożądane i powikłania.
- Najpoważniejszym, które może wystąpić po zastosowania u małego dziecka kwasu acetylosalicylowego, jest tzw. zespół Reye'a, który w ponad 90 proc. kończy się śmiercią - mówi dr Jarosław Woroń, współautor raportu z Zakładu Farmakologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Raport powstał na podstawie zebranych w przychodniach i szpitalach informacji o występowaniu działań niepożądanych po zastosowaniu niektórych leków.
Używanie aspiryny lub polopiryny może wywołać również drgawki, obrzęk warg i języka, duszność i zaburzenia oddychania. - Nie wolno ich stosować u dzieci z infekcjami wirusowymi grypy i ospy wietrznej. Te choroby zwiększają ryzyko wystąpienia powikłań - ostrzega dr Woroń. I dodaje: "Niedopuszczalne jest również stosowanie pyralginy w zwalczaniu gorączki u dzieci. To lek dla dorosłych. U dzieci może wywołać więcej szkód niż pożytku".
Najgroźniejszym powikłaniem, jakie może wystąpić u dziecka po zastosowaniu pyralginy, jest tzw. agranulocytoza. - Jest śmiertelna i może nastąpić po podaniu nawet minimalnej dawki leku - dodaje Woroń.
Jak to możliwe, że lekarze zapominają o tak groźnych powikłaniach? - Z przyzwyczajenia - odpowiada prof. Andrzej Radzikowski, mazowiecki konsultant ds. pediatrii. Profesor przyznaje, że sam kiedyś stosował te leki u małych pacjentów. - Dzisiaj podaje się bezpieczny dla dzieci paracetamol i ibuprofen. Jednak są to leki, którym medycyna nie ufała na początku i dlatego dzieciom podawano pyralginę. Teraz stosuje się ją w ostateczności, kiedy inne leki nie działają - dodaje profesor.
Zdaniem lekarzy, szkodliwe leki częściej podają swoim dzieciom rodzice. - Uważają, że skoro na nich działają, to zadziałają też na dziecko. Swojej decyzji nie konsultują z lekarzem, a o ewentualnych powikłaniach nie wiedzą - przyznaje prof. Radzikowski. Zauważa jednak, że działania niepożądane zdarzają się na szczęście rzadko.
Innego zdania jest dr Jarosław Woroń. - To zjawiska, które rzadko są zgłaszane. Lekarze je ukrywają, bo boją się konsekwencji - mówi "Życiu Warszawy".
INTERIA.PL/PAP