Zgodnie z ich koncepcją, giertychowskie świadectwo dojrzałości może nie wystarczyć, aby przystąpić do rekrutacji na najlepsze uczelnie. Oznacza to, że w praktyce gest ministra edukacji promujący tych, którzy oblali na maturze jeden z egzaminów, okaże się fikcją - pisze gazeta. Rektorzy chcą, by kandydat musiał zdawać wszystkie egzaminy na co najmniej 30 procent, czyli tak, jak było przed zmianami systemu oceniania matur, wprowadzonymi przez szefa . - dodaje "Dziennik".