Marek P. twierdzi, że funkcjonariusze CBA obiecują mu przywileje w zamian za zeznania obciążające członków Komisji Majątkowej ze strony Kościoła. "Rz" wymienia za Markiem P. nazwiska tych osób. "Jeżeli zeznam na tych ludzi to otrzymam status świadka koronnego i będę wolny. Jeżeli zaś nie będę posłuszny, to wykończą mnie, moją żonę i synów. Ja zostanę zamknięty w areszcie, gdzie będę systematycznie dręczony, gwałcony i zostanie ze mnie strzęp człowieka" - napisał P. do prokuratury. "Dla nas to ewidentny sygnał, że Marek P. szuka wsparcia w kolegach z Kościoła. Wypuszcza wiadomość: "mogę zacząć mówić, pomóżcie" - ocenia osoba zbliżona do Komisji Majątkowej. Druga dodaje: "Wszyscy są świadomi, że P. jest już w tym wieku, że wielomiesiączny areszt może go zmiękczyć". Osoby znające sprawę twierdzą, że po zatrzymaniu Marka P. przez CBA wiele osób związanych z Komisją Majątkową zaczęło się obawiać, bo wiedza byłego esbeka o interesach robionych na styku państwo-Kościół jest ogromna. "Nie wszystkim jej ujawnienie byłoby na rękę" - powiedział "Rzeczpospolitej" jeden z duchownych, znających kulisy działalności Komisji Majątkowej.