Ksiądz kosmolog
Jedna z bardziej prestiżowych nagród świata - Nagroda Templetona, nazywana teologicznym Noblem, trafiła w tym roku po raz pierwszy do Polaka, i to w szczególnie godne ręce: do ks. prof. Michała Hellera.
Ogłoszono to dokładnie w 72. urodziny księdza profesora - znanego, także na świecie, naukowca, dziekana tarnowskiego Wydziału Teologicznego Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, autora wielu książek oraz mnóstwa rozpraw i artykułów.
Nagroda, przyznawana za zasługi w budowaniu pomostów między naukami przyrodniczymi a filozofią i teologią i szukanie wartości duchowych, trafiła do dobrego adresata - twierdzi ks. Stanisław Wszołek, współpracownik laureata z PAT. - Ksiądz prof. Heller poświęcił temu całe życie. Jest pełnokrwistym naukowcem, znanym w świecie kosmologiem, a równocześnie filozofem i teologiem.
Prof. Heller nie zamierza tej najwyższej indywidualnej nagrody dla naukowca (1,6 mln dolarów!) przetracić. Pieniądze chce przekazać na rzecz powołania w Krakowie Centrum im. Kopernika (wspólnego projektu PAT i Uniwersytetu Jagiellońskiego), które zajmowałoby się badaniami w obszarze nauki i teologii.
Rzeczy najważniejsze
Są ludzie, którzy doświadczają maksymy "Cogitare necesse est" ("Myślenie jest koniecznością"), tak mocno, że dziwią się każdej próbie jej uzasadniania. Tak jest dla nich oczywista. Ksiądz profesor Michał Heller jest jednym z nich. Co spowodowało jednak, że wybrał kiedyś wyboistą drogę duchownego i jednocześnie naukowca?
- To był powolny proces wrastania w oba powołania. Być może miała na to wpływ rodzina, w jakiej miałem szczęście się urodzić - mówił kilka lat temu. Ojciec dawał mu dobry przykład: był człowiekiem głęboko wierzącym i intelektualistą, wybitnym inżynierem, absolwentem politechnik Wiedeńskiej i Lwowskiej.
Do tego dochodziła, jak sam mówił, straszna wada: zawsze dążył do rzeczy najważniejszych. - A co może być ważniejsze niż nauka i religia? I one jakoś zaspokajały moje tęsknoty - w nich widziałem poszukiwanie sensu - mówił ks. Heller.
Ze Lwowa, gdzie rodzina Hellerów uciekła po ataku Niemiec na Polskę w 1939 roku, Sowieci wywieźli ich na Syberię. Do Tarnowa Hellerowie wrócili w 1946 roku. Właśnie w tym mieście w 1953 roku Michał Heller wstąpił do seminarium, a sześć lat później uzyskał święcenia kapłańskie, niemal jednocześnie z uzyskaniem stopnia magistra teologii na KUL.
Wkrótce, po epizodzie pracy wikarego w parafii w podkarpackich Ropczycach, rozpoczął kolejne studia w KUL: tym razem z filozofii przyrody. Na tej uczelni doktoryzował się też i habilitował. Komuniści nie pozwolili mu natomiast na studia w Rzymie. Za granicę mógł wyjechać dopiero w połowie lat 70.
Był już wtedy docentem na Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie (później przekształconym w PAT). Tam w roku 1985 uzyskał tytuł profesora nadzwyczajnego, a w roku 1990 tytuł profesora zwyczajnego. W założył Krakowskiej Grupy Kosmologicznej i współtworzył Ośrodek Studiów Interdyscyplinarnych PAT.
Z profesorem na "ty"
Jak podano w uzasadnieniu nagrody, "profesor Heller zdobył pozycję międzynarodowego autorytetu wśród kosmologów i fizyków swoimi pracami na temat unifikacji ogólnej teorii względności i mechaniki kwantowej, metod geometrycznych w fizyce relatywistycznej oraz filozofii i historii nauki".
Wszystko to brzmi może tajemniczo dla zwykłych zjadaczy chleba, ale według ks. Adama Bonieckiego, naczelnego "Tygodnika Powszechnego" (z którym laureat od lat współpracuje), prof. Heller to na szczęście ksiądz, który umie rozmawiać z ludźmi.
- Prowadził dosyć hermetyczne konserwatoria dla matematyków i fizyków. To była wysoka szkoła jazdy. Ale kiedy zaprosiliśmy go na rekolekcje, były to jedne z lepszych rekolekcji, gdzie ks. Heller mówił o Panu Bogu i człowieku - twierdzi ks. Boniecki. - Jego niezwykły urok osobisty, jego życzliwa ciekawość wobec ludzi wynika z jego kapłańskiej duchowości. To jest uczony nie przestający być księdzem także w wymiarze duszpasterskim.
I czysto ludzkim. W wolnych chwilach pasjonują go gry strategiczne, a konkretnie symulatory lotów. A najbardziej lubi latać jumbo jetami. - Jest człowiekiem bardzo ciepłym i bezpośrednim. Nie pozwala się tytułować. Nawet dużo młodszych od siebie współpracowników prosi, by zwracali się do niego po imieniu - opowiadał "Rzeczpospolitej" jeden z jego znajomych.
Wiara racjonalna
Nagroda Templetona dla polskiego księdza profesora jest tyleż zaskakująca, ileż zasłużona. Pierwszą laureatką nagrody Templetona była w 1973 roku Matka Teresa z Kalkuty. Od tamtego czasu laureatami nagrody były różne osobistości, także niechrześcijanie, m.in. założyciel ekumenicznej wspólnoty w Taizé brat Roger. W ostatnich latach otrzymywali ją głównie naukowcy i myśliciele: filozof Charles Taylor, kosmolog John Barrow, fizyk Charles Townes.
John Templeton, syn fundatora nagrody, ogłaszając werdykt, nie mógł się nachwalić ks. Hellera. - Przez ponad 40 lat rozwijał niezwykle oryginalne koncepcje na temat genezy i przyczyn powstania wszechświata, często w warunkach intensywnych represji ze strony komunistycznych władz - mówił dr Templeton.
Wiarę, jak na naukowca przystało, ksiądz profesor traktuje ze wszechmiar racjonalnie. Nauka nie robi nic innego, jak to, że rozszyfrowuje Boże stworzenie - zwykł mawiać.
- Niewątpliwie odpowiedzialność za to, że jestem chrześcijaninem, ponosi mój czas, miejsce urodzenia i rodzaj kultury, w jakiej się wychowałem. Gdybym się urodził np. w Indiach, może byłbym inny. Starałem się studiować filozofię i teologię solidnie i krytycznie - mówił "Polityce". - Konkluzją tego procesu było to, że chociaż nie można mieć w religii dowodów typu eksperymentalnego czy matematycznego, gdybym jednak odszedł od tej religii, postąpiłbym niemoralnie.
Julian Kostrzewa