Jak Arabski uziemił prezydenta Kaczyńskiego
Piloci z Pułku Specjalnego Lotnictwa Transportowego relacjonują, że kancelaria premiera robiła wszystko, by uniemożliwić prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu korzystanie z rządowej floty - pisze "Nasz Dziennik".
Według pilotów, przykładem tego był lot do Brukseli 15 października 2008 roku. Tego dnia z oficjalną wizytą do stolicy Belgii mieli lecieć prezydent i premier.
Do dyspozycji pułku były wówczas dwa samoloty. Piloci relacjonują, że wszystko wskazywało na to, iż Lech Kaczyński poleci Jakiem. Samoloty i załogi były już przygotowane, jednak w ostatniej chwili padła komenda, że Jaki do Brukseli nie lecą.
Piloci mówią gazecie, że byli zaskoczeni taką nagła zamianą. W ich ocenie, założenie było proste: uniemożliwić za wszelką cenę prezydentowi wylot do Brukseli i przedstawić go jako awanturnika.
"Był sygnał z kancelarii premiera, by zmienić zamówienie na lot" - mówią żołnierze, którzy pozostają anonimowi.
Samolotami zarządzał wtedy minister Tomasz Arabski, który był koordynatorem lotów VIP - dodaje "Nasz Dziennik".
IAR/PAP