Hotelowa schadzka Tusków
Miłość w małżeństwie Tusków kwitnie w najlepsze! "Super Express" ma niezbity dowód! Premier Donald Tusk tak był zaaferowany przyjazdem żony do Warszawy i wspólną nocą w hotelu sejmowym, że spóźnił się wczoraj do pracy...
Wtorek, godz. 8.30. W drzwiach sejmowego hotelu pojawia się szef rządu. Uśmiechnięty, tryskający energią wita się z fotoreporterem "SE" i pędzi do Kancelarii w Alejach Ujazdowskich. W swoim gabinecie pojawia się piętnaście minut później. Za godzinę posiedzenie rządu, a premier jeszcze musi się do niego przygotować.
, żony szefa rządu, pisze "Super Express". Premierowa przyjechała do stolicy w poniedziałek wieczorem.
To jedna z nielicznych wizyt żony premiera w stolicy. Premierowa najpierw pojechała odwiedzić męża w Kancelarii. Była to pierwsza wizyta w pracy u męża.
Kilka minut po godz. 20 Tuskowie przyjechali rządową limuzyną do sejmowego hotelu. Premier tryskał humorem. Widać było, że z odwiedzin żony jest bardzo zadowolony. Zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen. Torbę z rzeczami żony zaniósł do pokoju osobiście, choć chciał go w tym wyręczyć służbowy kierowca. Okazało się, że wizyta żony mocno premiera rozleniwiła i w drzwiach sejmowego hotelu pojawił się następnego dnia dopiero o wpół do dziewiątej. Zwykle wychodzi do pracy godzinę wcześniej, zauważa "SE".
A żona premiera? Z sejmowego hotelu wyszła ok. 10 w doskonałym nastroju. Widać było, że spotkanie z mężem ogromnie ją ucieszyło. Wsiadła w samochód i pojechała w kierunku siedziby premiera.