Od ekshumacji ciała rektora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, minął ponad miesiąc, a prokuratura już 22 listopada wydała zgodę na ponowny pogrzeb, który wciąż się nie odbył. Jak pisze "GPC", przyczyną opóźnień był stan ciała księdza, które okazano rodzinie po otwarciu grobu. Zwłoki nosiły tak poważne obrażenia, że bliscy mieli mnóstwo wątpliwości, czy to ciało ks. Rumianka. I nie chodziło o zmiany spowodowane upływem czasu od śmierci. Uszkodzenia mogły powstać nie w wyniku katastrofy, lecz później, już po identyfikacji dokonanej przez rodzinę w Moskwie - zauważa gazeta. Analogicznie stało się w wypadku ciała Anny Walentynowicz. Po katastrofie została ona natychmiast rozpoznana przez rodzinę, wtedy na ciele nie było widać obrażeń. Po ekshumacji okazało się jednak, że rozpoznanie Anny Walentynowicz było niemożliwe ze względu na zbezczeszczenie jej zwłok. W wypadku obu ekshumowanych ciał chodzi głównie o uszkodzenia kości czaszki. Rodzina ks. Rumianka złożyła wniosek o dodatkowe, szczegółowe badania genetyczne. Rozważano nawet ekshumację ciała ojca księdza, aby pobrać materiał genetyczny do porównania. Ostatecznie wyniki analiz potwierdziły, że szczątki ekshumowane z grobu ks. Zdzisława Króla należą do ks. Ryszarda Rumianka.