"Gazeta Polska Codziennie": Komornik kontra rolnik
Komornik zabrał rolnikowi jedyny ciągnik, bo sąsiad mężczyzny miał niespłacone długi. Tę absurdalną, wręcz trudną do uwierzenia historię, która wydarzyła się w centrum Polski, opisuje "Gazeta Polska Codziennie".
Nie pomogło tłumaczenie rolnika, że to pomyłka. Policja stanęła w obronie egzekutora, a nie właściciela maszyny. Przyjechała laweta i traktor zabrała.
Oczywiście rolnik wziął adwokata, który tydzień później złożył w Sądzie Rejonowym w Mławie powództwo z żądaniem wstrzymania postępowania egzekucyjnego. Sprawa utknęła w sądzie, a w tym czasie komornik wystawił traktor w komisie. Wycenił go na 40 tys. zł. 10 grudnia 2014 r. maszyna została sprzedana. Tego też dnia sąd postanowił o zabezpieczeniu ruchomości. Oznaczało to, że traktor nie powinien zostać sprzedany. Niestety, było już za późno.
"GPC" próbowała skontaktować się z komornikiem sądowym, który prowadził sprawę. Niestety w kancelarii odpowiedziano, że jest nieobecny.
Rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi Andrzej Ritmann wyjaśnił, że "według obowiązujących przepisów komornik nie jest uprawniony do badania, czy dłużnik ma prawo do ruchomości, czy jest jej właścicielem lub współwłaścicielem". Poinformował też, że "komornik stwierdza jedynie, że dłużnik włada daną rzeczą, niezależnie od stosunku prawnego władającego do tego przedmiotu. W wypadku stwierdzenia przez komornika faktu władania przez dłużnika ruchomości ma on obowiązek dokonania jej zajęcia, jeżeli wierzyciel jako sposób egzekucji wskazał egzekucję z ruchomości". W ocenie Ritmanna tak właśnie było w tej sprawie.
Konia z rzędem temu, kto zrozumie wykładnię rzecznika. A rolnik został bez traktora.