Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Fenomen urlopu Tuska? Okólski: To niemożliwe

"Rzeczpospolita" pisze dziś o "fenomenie urlopu Tuska". "Są już efekty rocznego urlopu dla rodziców. Udało się zahamować spadek liczby rodzących się dzieci" - przekonuje gazeta. - To niemożliwe, by jakiś czynnik zadziałał natychmiastowo - studzi zapał dziennika prof. Marek Okólski, demograf ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Współczynnik dzietności w Polsce wynosi 1,3
Współczynnik dzietności w Polsce wynosi 1,3/123RF/PICSEL

"Rzeczpospolita" łączy ze sobą dwie sprawy: fakt, że coraz więcej osób korzysta z rocznego urlopu rodzicielskiego (w kwietniu było ich 121 tys.) oraz wzrost liczby urodzonych dzieci w pierwszym kwartale 2014 w porównaniu z tym samym okresem w roku poprzednim. Od stycznia do marca urodziło się o 1,2 tys. dzieci więcej.


"Udało się tym samym odwrócić trend trwający od pięciu lat. W pierwszym kwartale 2009 r. na świat przyszło 112 tys. młodych Polaków, w kolejnych latach ich liczba się zmniejszała (poza wyjątkiem w 2012 r.), by sięgnąć dna w 2013 r. Liczba odnotowanych urodzeń wyniosła wtedy 90,3 tys." - przekonuje gazeta.

"Polska sięgnęła dna"

Zdaniem prof. Marka Okólskiego tłumaczenie wzrostu liczby dzieci dłuższym urlopem rodzicielskim jest dość naiwne. - To niemożliwe, by jakiś czynnik zadziałał natychmiastowo. Nawet gdy w 1956 roku dopuszczono przerywanie ciąży, na efekt trzeba było czekać kilka lat - przypomina w rozmowie z INTERIA.PL.

- Przyczyna jest bardziej banalna. Polska sięgnęła dna, jeśli chodzi o dzietność, dlatego liczba rodzących się dzieci - jak piłka - będzie się raz do tego dna zbliżać, raz od niego oddalać. Dopóki w kraju będą małżeństwa, dopóty będą się rodzić dzieci. Po prostu raz będzie ich mniej, raz więcej - tłumaczy Okólski.  

Ekspert zwraca też uwagę na skalę wzrostu liczby dzieci. - Kwartalnie w Polsce rodzi się około 100 tys. dzieci. 1,2 tys. to ułamek tej liczby, zresztą w granicach błędu statystycznego. W Polsce dzieci są rejestrowane w miejscu zameldowania rodziców, ale nie wiemy, gdzie ci rodzice pracują, a mogą za granicą. Dlatego nie mamy pewności, czy ten tysiąc dzieci urodził się u nas, czy np. w Wielkiej Brytanii - zauważa demograf.      

Co więcej, zdaniem Okólskiego, dane z jednego kwartału to za mało, by mówić o stałej tendencji. - To mogłoby się przerodzić w trend, dopiero gdyby zmieniła się ogólna sytuacja gospodarcza w Polsce - uważa.

Coraz mniej Polaków

W Polsce współczynnik dzietności (opisuje on, ile statystycznie dzieci urodzi kobieta w tzw. wieku rozrodczym) wynosi zaledwie 1,3. Plasuje nas to na 212. miejscu na 224 kraje. Utrzymujący się rokrocznie niski wskaźnik urodzeń już od ponad 20 lat nie gwarantuje nam prostej zastępowalności pokoleń.

Według Głównego Urzędu Statystycznego, do roku 2035 liczba Polaków zmaleje o ponad dwa miliony. Eurostat liczbę Polaków w 2060 roku ocenia na 32,3 miliony. Jeszcze gorzej sprawę widzi Zakład Ubezpieczeń Społecznych - w 2060 będzie nas zaledwie 30,6 miliona. Najdalej sięga prognoza Organizacji Narodów Zjednoczonych - w 2100 roku Polaków ma być 29,4 miliona.

INTERIA.PL

Zobacz także