Emerytalny kot w worku?
Z Cezarym Mechem, doradcą prezesa NBP, byłym prezesem Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi rozmawia Michał Bondyra
Wyobraźmy sobie, że zarabia Pan pensję w wysokości średniego krajowego wynagrodzenia, a w przyszłym roku ma Pan przejść na zasłużoną emeryturę. Śpi Pan spokojnie, czy jednak ma powody do niepokojów?
- Kluczowym w ujęciu długoterminowym jest starzenie się polskiego społeczeństwa. Począwszy od przyszłego roku a na 2030 skończywszy, udział osób w wieku poprodukcyjnym w całym społeczeństwie wzrośnie dwukrotnie. Właśnie w przyszłym roku zacznie spadać ilość osób w wieku produkcyjnym. Te negatywne zmiany demograficzne poddadzą nas silnej presji związanej ze świadczeniami emerytalnymi i zdrowotnymi. Polityka prorodzinna jest ważna dla całego społeczeństwa, ponieważ wspomaga rodziny wielodzietne. A to one, choć nieliczne, tak naprawdę będą utrzymywać 30 proc. przyszłych emerytów. To o nie należy więc dbać, nie opodatkowując ich, dając wyższe odpisy na składkę ZUS-owską w formie "becikowego", zapewniając tym samym nie tylko solidarność społeczną, ale i międzypokoleniową, bo inaczej to w 2030 roku, będziemy mieli deficyt budżetowy aż o 10 pkt. proc. wyższy niż obecnie, albo świadczenia emerytalno-zdrowotne o połowę niższe.
Poprzednie pytanie zadałem nie przypadkowo. Rząd Donalda Tuska przygotował bowiem projekt ustawy, która ma doprowadzić do znaczących zmian w systemie emerytalnym. Czy zatem oznacza to, że reforma systemu emerytalnego przeprowadzona przez rząd AWS-UW się nie sprawdziła?
- W Polsce występuje niewydolność polityki gospodarczej w zakresie zabezpieczenia materialnego dla rodzin wielodzietnych i wsparcia kulturowego zapewniającego zastępowalność pokoleń, której brak powoduje malenie świadczeń i wzrost obciążeń pracujących. Dążenia zmierzające do utrzymania wyższych świadczeń i po części uzupełnienia ich systemem kapitałowym są zasadne. Dlatego reforma zapoczątkowana w 1999 roku jest tak istotna. Ponadto za wszystkie, ale to wszystkie przywileje powinni w chwili ich nabycia płacić pracodawcy. Nie może być tak, że jakaś grupa zawodowa uzyskuje wyższe świadczenia przy tej samej składce, które w przyszłości są finansowane z opodatkowania całości społeczeństwa. Tu nie tylko chodzi o sprawiedliwość społeczną, ale również o racjonalność w wyliczaniu kosztów pracy. Dotyczy to zarówno sędziów, służb mundurowych, górników, kolejarzy czy nauczycieli bez wyjątku. O ile już nabyte przywileje powinny być respektowane, to nowe muszą być uzależnione od wysokości wpłacanej i kapitalizowanej składki przez pracodawców.
Z drugiej strony należy tak uregulować rynek kapitałowy i instytucje na nim operujące, aby środki przez nas oszczędzane w II i III filarze przynosiły jak największe zyski dla tych, którzy w przyszłości będą z nich korzystać, ale i dla tych, którzy potrzebują kapitałów w celu sfinansowania inwestycji produkcyjnych w gospodarce. Tego typu rozwiązania są korzystne nie tylko dla przyszłych emerytów i przedsiębiorców, ale dla całego społeczeństwa gdyż nie tylko są gwarancją rozwoju, ale i prawidłowo ukierunkowują wysiłek społeczny.
Mówiło się, że gabinet Jerzego Buzka, by uspokoić ewentualne napięcia obiecał, że w momencie przejścia na emeryturę, pieniądze odkładane przez całe nasze życie i efektywnie pomnażane przez specjalistów z OFE będziemy mogli odebrać w momencie przejścia na emeryturę. Obecny projekt zakłada wycofanie się z tej obietnicy...
- Obietnicy jednorazowego odebrania świadczeń emerytalnych nie było. Wypłaty jednorazowe skłaniają do wyjątkowej konsumpcji w pierwszym roku emerytalnym, kosztem uszczuplenia świadczeń w późniejszym okresie, stąd nie jest to rozwiązanie korzystne w przypadku emerytur podstawowych. Nie oznacza to jednak, że takie rozwiązania nie są możliwe w przypadku świadczeń dobrowolnych i dodatkowych.
Czy stworzony do zarządzania wypłatami emerytur Fundusz Dożywotnich Emerytur Kapitałowych nie jest kolejną instytucją, która obok ZUS-u i OFE będzie czerpała profity, uszczuplając tym samym to, co w ciągu całego życia udało nam się odłożyć?
- Należy dążyć do tego, by oszczędności, które nabędziemy nie tylko były nieuszczuplone, ale i poprzez optymalne ich inwestowanie jeszcze się zwiększyły zapewniając możliwie najwyższe świadczenia emerytalne.
Dziś takiej sytuacji nie mamy. Dlaczego?
- W okresie mojej prezesury Urząd Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi wydał trzy raporty: "Bezpieczeństwo dzięki konkurencji" o kierunku modyfikacji systemowych, zmierzających do najefektywniejszego pomnażania naszych oszczędności, "Bezpieczeństwo dzięki zapobiegliwości", który w obliczu zdecydowanie niższych świadczeń z I i II filara w porównaniu z ostatnią wypłatą, wskazywał na konieczność upowszechnienia III filara powiększającego przyszłe świadczenia, oraz "Bezpieczeństwo dzięki emeryturze" o takim wyborze rozwiązań dotyczących wypłaty, uregulowaniu wypłaty, który zapewniłoby najwyższy poziom emerytury. Żaden z tych raportów nie został zrealizowany, bo instytucje rynku kapitałowego są bardzo silne i wpływowe, przez co bardzo trudno je regulować, nadzorować i kontrolować. Rzeczywista konkurencja na rynku OFE nie jest w ich interesie, stąd osoby odkładające oszczędności w ramach II filara do końca nie wiedzą, który z podmiotów jest lepszy. Nie mają też możliwości łatwego przenoszenia swoich środków do podmiotu osiągającego lepsze wyniki. W przypadku nietrafionych inwestycji ze względu na swoją wielkość i zaangażowane środki zarządzający OFE nie mogli się z nich wycofać, nawet w obliczu ewidentnych strat.
Zarzucano nam straszenie ludzi. A ludzie przecież powinni wiedzieć jaką emeryturę otrzymają, po to aby mogli zabezpieczyć się przed ubóstwem na starość. Dodatkowo presja instytucji finansowych, by przerzucić odpowiedzialność za zarządzanie świadczeniami ze swoich barków na barki przyszłych emerytów, sprawia, że emeryci muszą mieć ogromną wiedzę co do tego, który z funduszy jest najlepszy w chwili podejmowania decyzji. W innym przypadku kupują emerytalnego kota w worku.
Z rządowego projektu można wnioskować, że wysokość emerytury kapitałowej będzie zależeć od przewidywanej długości życia, ta jednak uśredniona została dla obu płci. W zamierzeniu chodziło zapewne o sprawiedliwość społeczną. Ale czy można mówić o takowej, gdy mężczyźni pracując dłużej od kobiet, żyją od nich krócej, a w rezultacie otrzymują niższe emerytury?
- Innym, poza lobbingiem grup interesu, elementem rozsadzającym efektywność systemu jest realizacja poprawności politycznej nieuwzgledniającej różnicę długości życia obu płci. Decydujący przy wypłacie wszystkich świadczeń jest okres korzystania ze środków, które się posiada. Ten kto korzystać będzie dłużej powinien mieć świadczenie niższe, niż ten, kto robi to krócej. Nieuwzględnianie dłuższego życia kobiet od mężczyzn, sprawia, że system staje się bardzo kosztowny - z jednej strony ubezpieczyciele chcieliby mieć u siebie mężczyzn a nie kobiety, a z drugiej, zakładając, że mogą mieć u siebie więcej kobiet niż mężczyzn, starają się minimalizować ryzyko, zawyżając koszty systemowe, które płacą przyszli emeryci. Wprowadzone opodatkowanie mężczyzn na rzecz kobiet jest niesprawiedliwie i kosztowne systemowo. Jedynym racjonalnym i prostym rozwiązaniem jest emerytura rodzinna.
No właśnie emerytura małżeńska, którą rząd chce zastąpić rentą rodzinną finansowaną przez podatników. Przeciwnicy tego postulatu twierdzą, że uderza on w rodziny wielodzietne, zwolennicy zaś twierdzą, że renty rodzinne są korzystniejsze. Do której z opinii Pan by się przychylił?
- Środki w świadczeniach małżeńskich służą obojgu małżonkom. Emerytura małżeńska rozwiązuje niesprawiedliwą sytuację tych rodzin w których mężczyźni pracują ciężej, by utrzymać niepracującą żonę wychowującą dzieci, a byliby opodatkowani na rzecz kobiet pracujących, nie muszących poświęcać się na rzecz rodziny. Emerytura rodzinna sprawia, że środki zarabiane przez mężczyzn pozostają w rodzinie. Także wtedy, gdy osoby przechodzące na emeryturę są już samotne. Wówczas wyższe świadczenie otrzyma zarówno wdowiec, w związku z krótszym okresem przewidywanego życia, jak i wdowa, której kapitał emerytalny zostanie w drodze spadku zasilony z konta zmarłego męża. Z drugiej strony powinna być możliwość wypłaty świadczeń z OFE w formie świadczenia dziedziczonego - "wypłaty programowanej" dla tych, których świadczenie z I filara przekracza 150% świadczenia najniższego, a którzy są osobami chorymi, lub ciężko zapracowanymi i uważają, że nie skorzystają w pełni z uzbieranego kapitału.
Podsumowując, jakie zmiany Pana zdaniem powinny zajść w systemie emerytalnym, by ten sprawiedliwie i sensownie działał?
- System powinien być uproszczony, ze zdefiniowaną emeryturą małżeńską waloryzowaną inflacyjnie, z możliwością prostego wyboru świadczeniodawcy, zapewniającego nam najwyższe świadczenie. Jednocześnie pracodawcy powinni opłacać powstawanie wszelkich przywilejów emerytalnych.
Poglądy wyrażone w niniejszym wywiadzie wyrażają osobiste stanowisko rozmówcy i nie odzwierciedlają stanowiska instytucji, z którą jest on związany zawodowo
***
Cezary Wojciech Mech - doktor nauk ekonomicznych. Pracował m.in. w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN i PKO BP S.A. Był prezesem Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi (lata 1998-2002), za prezydentury Lecha Kaczyńskiego w Warszawie kierował Biurem Polityki Finansowej w Urzędzie Miasta Stołecznego. Pełnił też funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów (lata 2005-2006) oraz zastępcy szefa Kancelarii Sejmu. Od kwietnia 2008 jest doradcą prezesa NBP, Sławomira Skrzypka.
***
Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha, były szef rady nadzorczej ZUS:
- Żeby prowadzić dialog, nie można się oszukiwać. Rząd ze związkami zawodowymi nie prowadzą więc dialogu na temat emerytur. Zamiast wytłumaczyć, co to jest deficyt, że moralnie przypomina on zabieranie ze skarbonki wnuczków, które będą musiały spłacać nasze dzisiejsze wydatki. Rząd opowiada, jaki mamy świetny system emerytalny, który powinien być wzorem dla innych, w którym ludzie oszczędzają na indywidualnych kontach na swoje przyszłe emerytury, to związkowcy sobie policzyli ile oni "zaoszczędzili" i mówią do rządu: "dawać tę kasę". A "kasy" nie ma i nie będzie. Nasze "konta emerytalne" są puste. Widnieje na nich przede wszystkim wysokość roszczenia jakie będziemy mieć w stosunku do naszych dzieci i wnuków, które będą płacić na nasze emerytury, tak jak my płacimy dziś na emerytury naszych rodziców i dziadków. Mamy co prawda trochę akcji kupionych przez OFE na Giełdzie Papierów Wartościowych i na tym koniec. Z każdych stu złotych składki emerytalnej, która wpływa do ZUS, na zakup akcji spółek OFE, przeznaczają nieco ponad dwa złote(!). Resztę ZUS wydaje na dzisiejsze emerytury, a OFE wydają na obligacje Skarbu Państwa. Skarb Państwa pieniądze, które otrzymuje z OFE w zamian za obligacje przekazuje z powrotem do ZUS. W przyszłości będzie musiał te obligacje wykupić. A jedyne środki jakie Skarb Państwa ma, pochodzą od podatników. Nasze emerytury zależą więc od tego, jakie będzie tempo rozwoju gospodarczego i jak duże podatki będą wpłacane do budżetu, gdy my będziemy emerytami. Nawet akcje kupowane dziś przez OFE, żeby miały dla emerytów jakąś konkretną wartość, przekładającą się na konkretne dobra im potrzebne, nasi potomkowie będą musieli chcieć je w przyszłości kupić. A im wyższe podatki będą płacili, by Skarb Państwa miał na wykup obligacji z OFE, tym mniej pieniędzy zostanie im na kupowanie akcji. To jest dość prosty system naczyń połączonych.
wysłuchał Michał Bondyra
***
Polski system emerytalny dzieli się na tzw. 3 filary: obowiązkowe - I filar (ZUS) i II filar (OFE) oraz dobrowolny - III filar (PPE, IKE). Świadczenia z I filaru mają charakter umowy pokoleniowej, a wypłacane emerytury finansowane są ze składek osób aktualnie pracujących. Za obowiązkowe składki ZUS w wysokości 19,52% (przy posiadaniu II filaru 12,22%) wynagrodzenia brutto nabywane są uprawnienia emerytalne, które nie są dziedziczone. W tzw. II filarze wybieramy fundusz emerytalny inwestujący środki przekazywane co miesiąc przez ZUS ze składki na I filar emerytalny (19,52%) w wysokości 7,3% wynagrodzenia brutto na indywidualny rachunek. Wpłacane w II filarze składki są zwolnione z podatku dochodowego i w ograniczonym stopniu podlegają dziedziczeniu. Tzw. III filar systemu ubezpieczeń społecznych obejmuje pracownicze programy emerytalne (PPE) oraz indywidualne konta emerytalne (IKE). PPE są formą grupowego, systematycznego oszczędzania na przyszłą emeryturę. Składki są naliczane i odprowadzane przez pracodawcę do wybranej instytucji finansowej, gromadzącej i zarządzającej tymi środkami. Dochody na IKE są zwolnione z podatku od dochodów kapitałowych w wysokości 19%, tzw. podatku Belki, pod warunkiem dokonania wypłaty po osiągnięciu wieku emerytalnego.
Opr. MiBo
źródło: emerytura.eofe.info