Śmierć dziecka nie jest łatwym tematem, szczególnie dla rodziców, którym radość z wychowania własnego potomstwa, została całkowicie zabrana. Już sama myśl o tym sprawia, że ludzie często chcą mówić o tym jak najmniej, lub starają się całkowicie zapomnieć, że w ogóle takie zdarzenie miało miejsce w ich życiu. Chęć zapomnienia o śmierci dziecka, jest próbą ucieczki, która zazwyczaj nie jest dobrym wyjściem. - Grupą docelową tego dnia nie są wszyscy ludzie w Polsce, tylko ci, którzy utracili dziecko i wiedzą jakie jest to źródło cierpienia. I dlatego my jako organizacja, przeszczepiliśmy to święto na polski grunt, ponieważ jest to święto obchodzone na całym świecie, właśnie po to, aby pokazać ludziom, że tacy rodzice są i jest ich bardzo dużo - mówiła specjalnie dla INTERIA.PL Agnieszka Kaługa, członek jednego z poznańskich hospicjów oraz członkini organizacji "Dlaczego", stworzonej dla rodziców po utracie dziecka oraz rodziców dzieci chorych. - Według statystyk, corocznie umiera około 20 tys. dzieci wliczając od momentu poronienia, do wieku kilkunastu lat i jak pokazuje prosta matematyka, jeżeli każdego roku umiera 20 tys. dzieci, to rocznie przybywa 40 tys. osieroconych rodziców. To jest całe miasto ludzi, którzy są gdzieś pozamykani w domach, skazani na taki społeczny ostracyzm, ale muszą jakoś przeżyć żałobę, muszą z niej wyjść i żyć dalej - dodała Kaługa. To nie jest jak zwykły dzień Główną ideą tego dnia jest nie tylko uroczyste wspomnienie o dziecku, które odeszło. Każdorazowo, w wielu miejscach w Polsce, organizatorzy Dnia Dziecka Utraconego, starają się pomóc osieroconym rodzicom i tym, którzy borykają się z chorobą swojego potomstwa, w pogodzeniu się z nieuniknionym faktem. Taki dzień ma być dla rodziców możliwością rozmowy, wypowiedzenia wszystkich swoich bóli, żali, tęsknot oraz drobnych radości, w celu wyzbycia się poczucia swoistej wyjątkowości, która dotyka ich na każdym kroku, w ich środowisku. - Utrata dziecka jest ogromną traumą. Dla rodziców jest to moment, jakby cały świat został zdmuchnięty z powierzchni Ziemi. Dlatego tu nie ma miejsca na pocieszenia, ale na taką współobecność. Bo nikt inny nie zrozumie lepiej matki, która utraciła dziecko, niż druga matka, którą dosięgło to samo. Jest to dobry czas na to, aby wspomnieć o tym, w jaki sposób dane instytucje, chociażby szpitale, pomagają matkom i ojcom w pogodzeniu się z utratą ich dziecka. Jest to też możliwość przybliżenia ludziom działalności placówek, specjalnie stworzonych do tego, aby w takich sytuacjach pomagać rodzicom w trudnych chwilach, chociażby za pomocą rozmowy, która stanowi bardzo ważny element takiej terapii. - Istnieją różnego rodzaju grupy wsparcia dla rodziców, ale bardzo polecana jest interwencja psychologa, który posiada bardzo dużo narzędzi do tego, aby pomagać słowem i terapią. Najgorsze co można zrobić, to zakopać się samemu z problemami w domu - stwierdziła Kaługa. W całej Polsce organizowane są również spotkania, podczas których, rodzice wypuszczają kolorowe baloniki, na których wypisane są imiona ich - już nieżyjących - dzieci. - To jedna z metod radzenia sobie z problemem i mimo pozorów, ma bardzo korzystny wpływ w radzeniu sobie z tą tragedią - podsumowała Kaługa. Data 15 października jako Dzień Dziecka Utraconego, jest datą symboliczną. Przedstawia ona dzień narodzin dziecka, które zostało poczęta na początku roku, czyli jest to okres trwania 40-u tygodni ciąży. Mateusz Maciejczyk