"Sprawa tych śmigłowców od początku mnie boli. To wciąż nierozwiązany problem. Przecież pytanie o przekręt nasuwa się tu samo (...). Cena została zawyżona o ok. 1 mln dol. Nie mogę się pogodzić, że można taki przekręt zrobić bezkarnie" - mówi Berczyński w rozmowie z "wSieci". Berczyński podkreśla, że nie miał "żadnych możliwości decyzyjnych w sprawie caracali. Były szef podkomisji smoleńskiej przypomina wywiad, który w 2015 r. udzielił tygodnikowi "wSieci". "Chyba jako pierwszy tak mocno wskazywałem, że mamy do czynienia z jakimś przekrętem. Tamta publikacja na pewno zaszkodziła sprawie caracali i bardzo się z tego cieszę" - zaznacza. Berczyński tłumaczy również, do czego były mu potrzebne dokumenty przetargowe. "Chciałem zobaczyć zapytania ofertowe i odpowiedzi firm, które stawały do przetargu. Znam tego typu dokumenty z mojej pracy w USA (...). To nie są tajne dokumenty, lecz materiały, które wysyła się do potencjalnych kontrahentów za granicą. Ostatecznie nawet tego nie przeglądałem, bo większość interesujących mnie danych znalazłem w internecie - specyfikacje maszyn, a nawet ceny" - wyjaśnia. Berczyński przyznaje, że powinien był wcześniej oddać dokumenty. "Żałuję" - dodaje. Zapewnia też, że jeśli zostanie wezwany do prokuratury, to stawi się na przesłuchanie. Śledztwo w sprawie przetargu prowadzi Prokuratura Regionalna w Szczecinie. Wywiad dla "Dziennika Gazety Prawnej" 14 kwietnia wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Berczyński stwierdził: "to ja wykończyłem caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie". MON tym słowom zaprzeczyło; także wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki mówił, że nazwisko Berczyńskiego ani razu się nie pojawiło w trakcie negocjacji przetargu na caracale. Berczyński złożył rezygnację z funkcji szefa podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, która została przyjęta. Przestał też być przewodniczącym rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi. Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wstępnie wybrało ofertę europejskiej grupy Airbus Helicopters z maszyną Caracal. Protestowało będące w opozycji PiS i związki zawodowe działające zakładów w Mielcu i Świdniku. We wrześniu września 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu. Kontraktu nie podpisano na początku października 2016 ub.r.