Atak na Grzegorza Miecugowa. Alexio zdradza, dlaczego to zrobił
Karol Wasilewski, dziennikarz Czasu Białegostoku, dotarł do mężczyzny, który zaatakował podczas Przystanku Woodstock Grzegorza Miecugowa. Oskar Wądołowski, znany jako Alexio, wyjaśnia motywy, które nim kierowały, tłumaczy, kogo "można" bić, a kogo się nie powinno i zdradza, czy ma w związku z atakiem wyrzuty sumienia...
Według Wądołowskiego, po protestach w Hiszpanii, Egipcie i Francji przyszedł czas na Polskę. Dlaczego? Bo ludzie mają dosyć tego, co dzieje się w kraju, a poza tym "od 30 lat nie mieliśmy protestów". Co do ataku, Wądołowski tłumaczy, iż "to nie było bicie, to było symboliczne szturchnięcie". "Sam więcej ucierpiałem (po zatrzymaniu przez policję) niż redaktor Miecugow" - dodaje.
Tłumaczy też, kogo należy (a kogo nie) atakować. Bać się powinni m.in. Kamil Durczok i Tomasz Lis (z tych bardziej znanych). "Chodzi mi o tych z rodowodem komunistycznym, którzy kreują światopogląd według własnego uznania" - tłumaczy Wądołowski. Ale też - uwaga - nie wszyscy dziennikarze prawicowi mogą być spokojni. "Przykładowo redaktor Sakiewicz jest w porządku, ale do red. Karnowskich miałbym już zastrzeżenia" - zdradza Wądołowski.
Tłumacząc motywy swojego postępowania zaznacza, iż chciał "obudzić społeczeństwo z letargu, aby zrozumieli co się dzieje w tym kraju". Co ciekawe, sam nie chciałby być na ulicy szturchany, a jemu chodziło tylko o to, by "pokazać się w telewizji i przekazać swój przekaz", a z "lewicowcami się nie dyskutuje". "Trzeba zamknąć do więzień albo w najlepszych wypadku do szpitali psychiatrycznych. Poglądy lewicowe nie są poważne" - zapewnia Wądołowski.
Twierdzi także iż po incydencie na Woodstocku, ludzie podchodzi do niego ze słowami poparcia. "Niektórzy policjanci przy zatrzymaniu prosili mnie nawet o autografy" - zapewnia Wądołowski.
Na pytanie Karola Wasilewskiego, dziennikarza Czasu Białegostoku, czy uważa, że to, co zrobił na Woodstoku było w porządku, Wądołowski odpowiedział: "Tak, sądzę, że było to dobre działanie. Chcę, żeby inni wzięli ze mnie przykład i też zaczęli walczyć z politykami i dziennikarzami".
Przypomnijmy: Grzegorz Miecugow prowadził program wraz z Arturem Andrusem z dużego namiotu w którym odbywały się spotkania z gośćmi w Akademii Sztuk Przepięknych. W pewnym momencie na scenę wskoczył młody mężczyzna, który zaatakował dziennikarza. Zanim został obezwładniony przez przystankową ochronę pokazał kartkę z tekstem "TVN kłamie".
oprac. emi
Więcej na stronach internetowych Czasu Białegostoku