odbył z Maciejem Kozłowskim, specjalnym przedstawicielem MSZ ds. stosunków polsko-żydowskich. Kozłowski miał powiedzieć, że byłoby lepiej, gdyby podejrzany o korupcję minister Hirchson nie przyjeżdżał do Polski 16 kwietnia na doroczny Marsz Żywych. Hirchson jest podejrzany o zdefraudowanie blisko miliona dolarów z kont kilku pozarządowych organizacji, z którymi był związany, zanim objął stanowisko. Część z nich zajmuje się organizacją Marszu Żywych. - W tamtej rozmowie wyraziłem jedynie swój prywatny pogląd. Nie występowałem w imieniu ministerstwa, a tym bardziej rządu - powiedział "Rz" Kozłowski. Aby nie było żadnych wątpliwości, Kozłowski po rozmowie zadzwonił do Pelega i jeszcze raz podkreślił, że mówił wyłącznie w swoim imieniu. - Tę opinię podtrzymuję. Obecność Hirchsona, który zarabiał na prochach ofiar Holokaustu, mogłaby się położyć cieniem na tym wydarzeniu - dodał. Mimo że rozmowa miała prywatny charakter, informacje na jej temat trafiły do Izraela, gdzie z kolei przedostały się do prasy. Polskie nie chce komentować sprawy. - Prywatne rozmowy między dyplomatami powinny się toczyć bez udziału mediów - powiedział "Rz" rzecznik MSZ . Nieoficjalnie przedstawiciele naszej dyplomacji nie kryją irytacji z powodu przecieku - zaznacza dziennik.