ŚWIAT | Wtorek, 7 lipca 2020 (08:47)
Powodzie w Japonii pochłonęły kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych. Po tym, jak rzeka zalała dom opieki, zginęło w nim 14 pensjonariuszy. Wiele miejscowości zostało odciętych od świata. Władze podkreślają, że najważniejsze jest teraz, by wśród ewakuowanych osób nie wybuchły nowe ogniska koronawirusa. W wyniku powodzi zginęły 52 osoby, a 11 uznaje się za zaginione.
1 / 5
Bilans ofiar śmiertelnych ulewnych deszczy i powodzi na południowym zachodzie Japonii wzrósł we wtorek do co najmniej 52. Obszar dotknięty kataklizmem rozszerzył się i obejmuje teraz również północną część wyspy Kiusiu – podała japońska agencja prasowa Kyodo. Premier Japonii Shinzo Abe przestrzegł, że silne ulewy mogą nawiedzać duże obszary kraju do czwartku. Zapewnił, że rząd będzie robił, co w jego mocy, by zminimalizować straty. W sobotę najbardziej dotknięta powodziami była prefektura Kumamoto, gdzie rzeka Kuma wylała w 11 miejscach i przerwała jeden wał przeciwpowodziowy. W położonym nieopodal Senjuen, w tamtejszym domu opieki dla osób starszych zginęło 14 osób. Woda zalała 1060 hektarów ziemi, zniszczyła 6100 budynków i 11 mostów.
Źródło: East News
2 / 5
Miejscowe władze zaapelowały o ewakuację do 205 tys. mieszkańców Kumamoto. Wiele miejscowości zostało tam odciętych od świata z powodu zalanych dróg, zamknięto ponad 80 szkół a około cztery tys. domów zostało pozbawionych energii elektrycznej. Minister obrony Taro Kono oświadczył, że rozważy wysłanie na dotknięte żywiołem tereny dodatkowych żołnierzy, oprócz 10 tysięcy już skierowanych tam do pomocy. W prefekturze Kumamoto w środkowej części wyspy Kiusiu potwierdzono 51 zgonów związanych z ulewami, dwie osoby nie dają znaków życia, a 11 uznano już za zaginione. We wtorek odnaleziono ciała mężczyzny i kobiety w zaawansowanym wieku w samochodzie, który wpadł na zalane wodą pole ryżowe. W prefekturze nadal trwają poszukiwania zaginionych, ale – jak zaznacza Kyodo – w wielu miejscach dotkniętych powodziami i osunięciami ziemi minął już okres 72 godzin, uznawany za kluczowy dla odnalezienia żywych osób.
Źródło: East News
3 / 5
W poniedziałek ulewne deszcze nawiedziły prefektury Fukuoka, Nagasaki i Saga, gdzie służby ratownicze doradziły ewakuację w rejonie, w którym mieszka 954 000 osób w 440 000 gospodarstwach domowych. O zmianę miejsca pobytu miejscowe władze poprosiły także 67 tys. osób z prefektur Oita, Miyazaki i Kagoszima. 2,1 tys. domów w Kumamoto i sąsiedniej prefekturze Kagoshima zostało pozbawionych bieżącej wody. Lokalne władze przenoszą ludzi z terenów górskich, na których żywioł odciął również dopływ prądu i linie telefoniczne. Zalecenie ewakuacji z powodu deszczy otrzymało łącznie 1,32 mln mieszkańców wyspy Kiusiu – poinformowały władze.
Źródło: East News
4 / 5
Jak pisze agencja Kyodo, miejscowe służby ratownicze mają utrudnione zadanie przy ewakuacji ludzi, bowiem muszą przestrzegać zasad bezpieczeństwa, wynikających z pandemii koronawirusa. Z tego powodu nie wszystkie ośrodki ewakuacyjne bądź inne miejsca przeznaczone do udzielania schronienia ludziom mogą przyjąć wystarczająco dużo osób.
Źródło: East News
5 / 5
"W przeszłości mogliśmy pomieścić 60 ewakuowanych. Ale biorąc pod uwagę dystans społeczny, teraz możemy przyjąć 30 osób, więc musieliśmy poprosić niektórych, aby przenieśli się do innego schronienia" - mówił Toshihiko Nakamura, funkcjonariusz miejscowej straży pożarnej, która w swoich pomieszczeniach udziela schronienia poszkodowanym. "Ważne jest, aby nie dopuścić do wybuchu wśród tych ludzi nowego ogniska zakażeń koronawirusem" - podkreślił Hideki Motomura, urzędnik miejski w Jatsusziro, gdzie funkcjonuje jedno z centrów ewakuacyjnych, przeznaczone dla 100 osób. Źródło tekstu: PAP
Źródło: East News